Miasta ocenialiśmy w 24 kategoriach. Ponieważ nie każda z nich jest tak samo istotna, przyznaliśmy im różne wagi punktowe. Za najważniejsze kryterium uznaliśmy średnie dochody na członka rodziny oraz poziom bezrobocia. To one pozwalają bowiem ocenić, na jakim poziomie możemy w danym mieście utrzymać rodzinę. Za ważny czynnik wpływający na jakość życia uznaliśmy także ceny nieruchomości oraz średnią cenę zużycia metra sześciennego wody (pokazują koszty życia w danym mieście).
Miasta nie lubią rowerzystów
O tym, jak ważne jest szybkie i sprawne przemieszczanie się z domu do pracy, nie trzeba nikogo specjalnie przekonywać. By ustalić, jak miasta radzą sobie z tym problemem, sprawdziliśmy, iloma miejscami na mieszkańca dysponują publiczne środki transportu. Pod uwagę wzięliśmy także gęstość zaludnienia oraz gęstość dróg i ulic. Te trzy wskaźniki są w stanie pokazać nam, jak sprawnie można się po danym mieście poruszać.
Warszawa znacząco wyprzedza inne miasta pod względem liczby miejsc w środkach transportu publicznego, ale już zdecydowanie przegrywa pod względem sieci dróg i ulic. Ten ból zna chyba każdy zmotoryzowany warszawiak. Ale już zupełnie inaczej jest w Gdyni, gdzie zarówno podróżowanie komunikacją miejską, jak i samochodem jest łatwiejsze i komfortowe.
Oceniając dostępność środków transportu publicznego, „ekstrapunkty” doliczaliśmy za działania, które zachęcają mieszkańców do rezygnowania z poruszania się samochodem – po 10 punktów przyznaliśmy Warszawie za metro oraz Gdańskowi, Sopotowi i Gdyni za SKM.
Sprawdziliśmy, jak w miastach traktowany jest jeden z najpowszechniejszych w wielu zachodnich krajach środków lokomocji, czyli rower. Porównaliśmy, ile kilometrów ścieżek rowerowych przypada w każdym z miast na tysiąc mieszkańców. Wyliczenia nas nie zaskoczyły – 400 metrów w Gdyni to naprawdę smutny rekord.
Daleko do cywilizacji
Postanowiliśmy też sprawdzić, jak w polskich miastach dba się o ludzi starszych i schorowanych. Tu oprócz liczby miejsc w szpitalach w przeliczeniu na liczbę mieszkańców ważnym wskaźnikiem było, ile pieniędzy Narodowy Fundusz Zdrowia przeznacza na opiekę długoterminową (to wydatki, jakie NFZ musi ponosić w sytuacji, gdy trafimy na przykład na wózek inwalidzki). W niektórych miastach suma ta nie przekracza nawet 10 złotych na jednego mieszkańca w skali roku!
O tym, jak trudno przygotować się w polskich warunkach kobiecie do macierzyństwa, świadczy za to czas oczekiwania na wizytę u ginekologa. W niektórych miejscach sięga on nawet ponad dwóch miesięcy. Te wyniki szokują, gdy spojrzymy na polską konstytucję. Artykuł 71. mówi, że: „Matka przed i po urodzeniu dziecka ma prawo do szczególnej pomocy władz publicznych”.
Skalę problemów rodzin pokazuje także liczba miejsc w żłobkach i przedszkolach. W wielu miastach na jedno miejsce przypada ponad 45 osób.
Polskie miasta powinny wstydzić się także przewlekłości postępowań przed sądami. W największych miastach, jak Warszawa, Kraków i Łódź, na rozpatrzenie sprawy w sądzie cywilnym czeka się ponad pół roku! Nie mamy czym się chwalić, gdy spojrzymy na mapę darmowego Internetu. Tylko w Rzeszowie darmową siecią pokryta jest blisko połowa miasta. W innych regionach o Internecie za darmo można głównie pomarzyć (obejmuje zwykle jeden procent powierzchni miasta).
Sprawdzaliśmy także wiele innych kryteriów, jak dostępność do basenów, lodowisk, kin, teatrów czy to, jaki procent miast zajmują tereny zielone. Wniosek nie jest wesoły: daleko nam do krajów cywilizowanych. Ale może rajcowie wyniki naszego rankingu wezmą sobie do serca? I w przyszłości, gdy po raz kolejny powiemy: „Sprawdzamy”, chwalić się będzie już czym.