Wychowawcy z SP nr 39 w Lublinie usunęli uczniom punkty z zachowania. Dla wielu dzieci to koniec marzeń o dostaniu się do najlepszych gimnazjów. – A wszystko na polecenie dyrektorki – uważają rodzice.
SP nr 39 przy ul. Krężnickiej prowadzi elektroniczne dzienniki z ocenami z przedmiotów i punktami składającymi się na końcową ocenę z zachowania. Można je zdobyć m.in. za udział w konkursach czy zajęciach pozalekcyjnych. Wpisują je wychowawca i nauczyciele.
Rodzice mogą sprawdzić dziennik w Internecie. – 9 stycznia nasza córka miała 185 pkt., co dawało jej ocenę bardzo dobrą na koniec semestru – mówi mama Ani. – 19 stycznia miała… 176, co oznacza tylko ocenę dobrą. Znikło 9 punktów.
– To krzywdzące – podkreśla ojciec dziewczynki. – Z oceną bardzo dobrą córka mogłaby się starać o przyjęcie do najlepszych gimnazjów. Z dobrą będzie musiała zostać w gimnazjum w zespole szkół przy ul. Krężnickiej (razem z SP nr 39 – red.). Choć nigdy tego nie chcieliśmy.
To samo spotkało innych uczniów. – M.in. moją córkę – mówi ojciec innej 6-klasistki. – Mojemu synowi też odjęli punkty. Tuż przed końcem semestru – dodaje mama ucznia jednej z niższych klas. – Problem dotyczy całej szkoły. W środę na zebraniach z rodzicami wychowawcy zgodnie oświadczyli, że sami usunęli punkty i biorą za to odpowiedzialność.
Tak było m.in. w klasie Ani. – Okazało się, że tej uczennicy punkty za udział w jednym konkursie zostały wstawione trzy razy przez różnych nauczycieli (po jednym punkcie przez każdego – red.). A powinny być tylko raz. Dlatego wychowawczyni usunęła dwa pozostałe wpisy – wyjaśnia Grażyna Daniewska, dyrektor SP nr 39. – W tej klasie podobnie było w przypadku wielu uczniów. Chodziło o naprawienie błędów przed wystawieniem ocen na koniec semestru.
– Nie wierzę – mówi mama Ani. – Zamieszanie z konkursem może tłumaczyć odjęcie 2 punktów. A dlaczego zniknęły pozostałe 7? – pyta oburzona. – Dziwnym trafem po odjęciu punktów ponad połowa uczniów w klasie córki ma zachowanie dobre. To sposób szkoły na zatrzymanie dzieci.
– Zupełnie przypadkowo pomyliła się większość wychowawców – ironizuje inny z rodziców. – Wygląda na to, że dostali od dyrektorki przykaz, że mają usunąć punkty i wziąć na siebie odpowiedzialność.
– Dyrektorka chce rządzić szkołą twardą ręką – podkreśla inny z rodziców. – Ale tym razem chyba zapędziła się za daleko.
– Nie ma mowy o fałszowaniu – odpowiada Daniewska. – To naprawianie błędów, które wychowawcy zauważyli przed wystawianiem ocen.
W przyszłym tygodniu w szkole pojawią się wizytatorzy kuratorium. – Sprawa jest poważna. Chodzi o podejrzenie fałszowania dokumentacji szkolnej – podkreśla Krzysztof Babisz, lubelski kurator oświaty.
Rodzice powiadomili też prokuraturę. – Prowadzimy czynności sprawdzające. Od ich wyniku zależy decyzja o wszczęciu postępowania – mówi Justyna Rutkowska-Skowronek, szefowa Prokuratury Rejonowej Lublin-Południe.