Małżeństwo z czwórką dzieci śpi na dwunastu metrach kwadratowych. Walczą o lokal komunalny, który sami chcą wyremontować. Urzędnicy każą czekać. Nawet kilka lat
– Mąż często wyjeżdża do pracy, kiedy wraca śpi na podłodze, bo nie ma miejsca – mówi nasza Czytelniczka. – Syn odrabia lekcje na kolanach, bawi się na parapecie. Córka ma poważne problemy z nauką i koncentracją. Musi korzystać z pomocy specjalistów. Wszystko przez sytuację w domu.
Pani Agnieszka wraz z rodziną zajmuje pokój w mieszkaniu swoich zastępczych rodziców. Nie stać jej na wynajęcie lokum na wolnym rynku. Tym bardziej na zakup własnych czterech kątów. Pensji męża wystarcza tylko na najpilniejsze potrzeby.
– Starałam się o mieszkanie komunalne na ogólnych zasadach, pisałam do urzędów i polityków, ale bez skutku – dodaje pani Agnieszka.
Pomóc rodzinie zdecydowała się Bożena Lisowska, radna wojewódzka i przedsiębiorca. – Są w wyjątkowej sytuacji. Takich rodzin nie ma wiele i trzeba je wspierać – mówi radna. – Tymczasem to, co się dzieje, obnaża słabość systemu zarządzania mieszkaniami komunalnymi.
Radna pomaga pani Agnieszce w staraniach o lokal do remontu z miejskiej puli. Rodzina zadeklarowała już, że przeznaczy na ten cel 20 tys. zł.
– Poręczyłam za nich i mogę wesprzeć rzeczowo. Rodzina znalazła też innych poręczycieli, którzy mogą zapewnić niezbędne środki – dodaje Lisowska. – To wiarygodni, uczciwi ludzie, którym należy tylko trochę pomocy.
Urzędnicy nie zaprzeczają, ale ich zdaniem rodzina nie ma szans na szybki przydział nowego lokum. – Mają tam bardzo ciasno, ale standard samego mieszkania jest przyzwoity – wyjaśnia Tomasz Kępa, zastępca dyrektora Wydziału Spraw Mieszkaniowych w lubelskim Ratuszu. – W środku jest ciepło i sucho. Jest toaleta i bieżąca woda.
Dyrektor tłumaczy, że wniosek pani Agnieszki zyskał pozytywną opinię, ale to nie decyduje o przydziale lokum. – Rodzin oczekujących na mieszkanie do remontu jest bardzo dużo. Czekają długo, a my nie możemy kogoś traktować ulgowo – dodaje Kępa. – Do dyspozycji mamy najwyżej kilkanaście mieszkań rocznie. Nie wiem, czy pani Agnieszka będzie musiała czekać rok, pięć czy dziesięć lat.
Magistrat tłumaczy, że rodzin deklarujących własny wkład remontowy jest sporo. Jednocześnie urzędnicy przyznają, że nawet jeśli rodzina pani Agnieszki przeznaczy na remont większe środki, nie przyspieszy to przydziału mieszkania.