Stosowana w Polsce wysoka akcyza na sprowadzane z Unii Europejskiej używane auta jest niezgodna z prawem unijnym – uznała wczoraj Eleanor Sharpston, rzecznik generalna Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu.
Sprawa trafiła do Luksemburga dzięki Maciejowi Brzezińskiemu, który w 2004 roku kupił w Niemczech używanego volkswagena i zakwestionował naliczoną akcyzę – 855 zł. Odwołania do Izby Celnej w Warszawie nie przyniosły rezultatu, więc Brzeziński zaskarżył decyzję do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. A ten zwrócił się do unijnego trybunału o wyjaśnienie zgodności polskich przepisów z prawem Unii Europejskiej.
– Opinia Eleanor Sharpston nie jest wprawdzie wyrokiem, ale wiem, że sędziowie trybunału prawie zawsze zgadzają się z rzecznikiem. Jeśli tak się stanie, to urzędy celne nie będą odmawiały zwrotu nadpłaty akcyzy – tłumaczy lubelski adwokat Bartosz Przeciechowski, który prowadzi sprawy takie jak Brzezińskiego.
Jacek Głębicki, właściciel autokomisu „Morris” w Lublinie, sprowadzał z UE do Polski używane auta. Ale w sprawie zwrotu akcyzy jest sceptyczny. – Nie wiadomo, jaka będzie procedura. Czy wystarczy zwykły wniosek, czy też trzeba będzie pójść do sądu.
Lubelski adwokat tłumaczy, jak odzyskać swoje pieniądze. – Trzeba złożyć wniosek o zwrot nadpłaconej akcyzy do urzędu celnego. To nie będzie jednak pełna kwota. Np. ktoś, kto sprowadził 9-letnie auto za 2 tys. zł, zapłacił 65 proc. deklarowanej wartości samochodu, czyli 1,3 tys. zł podatku. Z powrotem może dostać ok. 1,1–1,2 tys. zł.
– Czekamy na wyrok trybunału – komentuje sprawę Marzena Siemieniuk, rzecznik prasowy Izby Celnej w Białej Podlaskiej.
Ostatecznego rozstrzygnięcia w sprawie zwrotu akcyzy można się spodziewać pod koniec roku.