Mimo że od dawna bił żonę, w czwartek sędzia wypuścił Marka W. z Chodla na wolność. Mężczyzna w sobotę zabił małżonkę. Dziś sąd tłumaczył, dlaczego zwolnił mordercę z aresztu.
Marek W. przesiedział w areszcie ponad miesiąc. W styczniu aresztował go sąd w Opolu Lubelskim za znęcanie nad żoną. Mężczyzna złożył zażalenie.
W czwartek rozpatrywali je sędziowie: Adam Michalski, Jacek Janiszek i Artur Makuch. Ten ostatni najwięcej wiedział o sprawie, bo był jej sprawozdawcą. Sędziowie zdecydowali, że Marek W. opuści areszt. Zabił po dwóch dniach.
- To było nie do przewidzenia - tłumaczy Anna Samulak, przewodnicząca V wydziału SO w Lublinie, w którym zdecydowano o wypuszczeniu mężczyzny.
Sędziowie doszli do wniosku, ze Marek W. nie powinien pozostać za kratkami, bo nie znęcał się nad żoną drastycznie, kobieta w obronie oddawała mu ciosy, a przed ponad rokiem wycofała na niego poprzednią skargę.
- Znowu mogła tak postąpić - dodaje sędzia Samulak.
Na dzisiejszym przesłuchaniu mężczyzna przyznał się do zabójstwa.