– Sytuacja jest wyjątkowo zła - ocenia dyrektor lubelskiego pogotowia. Najgorzej jest na niektórych osiedlowych uliczkach i podlubelskich wioskach. Tam karetki zakopują się w śniegu, a sanitariusze chodzą do chorych na piechotę.
– Poza miastem też nie jest dobrze. Do niektórych wiosek w ogóle nie ma dojazdu - dodaje Rakowicz.
Jednak do tej pory, jak dowiedzieliśmy się w Centrum Powiadamiania Ratunkowego, nikt jeszcze nie ucierpiał tylko dlatego, że karetka do niego nie dojechała.
– Mieliśmy rano jedno zdarzenie przy ulicy Dulęby w Lublinie, kiedy to karetka zakopała się w śniegu. Ale udało się dość szybko ją wyciągnąć – mówi dyspozytorka. – Niestety trzeba liczyć się z tym, że teraz przyjazd karetki zajmuje więcej czasu.