- Myślałam, że przebywam na urlopie bezpłatnym – tłumaczyła się Anna K., sędzia z Białej Podlaskiej swą półroczną, nieusprawiedliwioną nieobecność w pracy.
Anna K. pracę w Sądzie Rejonowym w Białej Podlaskiej rozpoczęła na początku marca 2010 roku. Orzekała przez kilka tygodni, potem poszła na zwolnienie lekarskie. Była na nim przez rok. W kwietniu 2011 roku nie pojawiła się jednak w pracy. Kolejne zwolnienie dostarczyła dopiero w listopadzie 2011 roku.
W kwietniu 2011 roku Anna K. złożyła wniosek o udzielenie jej urlopu bezpłatnego. Twierdziła, że nie może wrócić do sądzenia z powodu choroby. Prezes Sadu Rejonowego w Białej Podlaskiej uznał, że wniosek jest bezprzedmiotowy, bo sędzi nie przysługują już żadne świadczenia pracownicze.
- Nie odbierała telefonów z sądu, odnosiliśmy wrażenie, że chce zerwać wszelkie kontakty z naszym środowiskiem – zeznawał w sądzie Wojciech Ostrowski, prezes Sądu Rejonowego w Białej Podlaskiej.
Sędzia zjawiła się w jego gabinecie tylko raz. - Odniosłem wrażenie, że doskonale wiedziała, że urlop nie został jej udzielony – dodał.
Sąd dyscyplinarny na następnej rozprawie przesłucha ostatniego świadka. Annie K. grozi wyrzucenie z pracy.