W lubelskich szpitalach brakuje pielęgniarek. Doświadczone odchodzą na emerytury, a młode nie chcą obsługiwać chorych za marne pieniądze. Coraz więcej szuka szczęścia za granicą.
Liczba pielęgniarek na jej oddziale zmniejszyła się w ciągu kilku ostatnich lat o połowę. – Jest nas po prostu za mało. Pracy jest dużo, a zarobki żadne. O każdą złotówkę trzeba żebrać. A my też mamy rodziny. Nie dziwię się, że część moich koleżanek wyjechała za granicę. Przynajmniej zarabiają tam godziwie – dodaje nasza rozmówczyni.
Piotr Krawiec, dyrektor szpitala powiatowego w Kraśniku, przyznaje,
że nie ma miesiąca, aby któraś z pielęgniarek nie prosiła go o urlop bezpłatny. Taka prośba oznacza zwykle, że jego pracownica znalazła sobie pracę za granicą.
– Niechętnie udzielam takich urlopów, bo i tak jest ciężko – wyjaśnia Krawiec. – Żeby szpital normalnie pracował potrzebuję jeszcze 20 pielęgniarek. Niestety, finanse mi na to nie pozwalają.
Według Beaty Żółkiewskiej, przewodniczącej chełmskiej Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych, w każdym ze szpitali naszego regionu brakuje średnio 30 pielęgniarek. Średni personel medyczny masowo odchodzi z pracy, np. na wcześniejszą emeryturę, a nowych przyjęć nie ma, bo brakuje pieniędzy.
– Sytuacja jest tragiczna – mówi Żółkiewska. – Na oddziałach kardiologicznych na dyżurze zostają tylko dwie osoby. Nie są w stanie ogarnąć sprzętu, a co mówić o pacjentach.
To zagrożenie dla zdrowia i życia pacjentów.
Pielęgniarki nie chcą pracować
za grosze. Do Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych w Lublinie codziennie zgłasza się kilkanaście kobiet, które mają nadzieję na lepsze place za granicą.
– Chętnych jest dużo, ale i ofert pracy nam nie brakuje. Nasze pielęgniarki chętnie zatrudnią Włochy, Norwegia, Wielka Brytania – mówi Andrzej Tytuła, sekretarz Okręgowej Rady Pielęgniarek i Położnych w Lublinie. – To paradoksalna sytuacja. W naszych szpitalach brakuje personelu, a my ułatwiamy im wyjazd za granicę. Ale skoro nie mamy im co zaproponować, nie jesteśmy ich w stanie zatrzymać. Pielęgniarka w Polsce zarabia ok. 200 euro, za granicą dwa tysiące euro.