Melomani skarżą się na akustykę w odnowionej sali Filharmonii Lubelskiej. Dziś mają pojawić się w niej akustycy, którzy przeprowadzą pomiary nagłośnienia
Nasz Czytelnik w ostatnią niedzielę wybrał się na koncert noworoczny Teatru Narodowego Operetki Kijowskiej. Jak przyznaje, już po wejściu do sali filharmonii, w której po remoncie w oczy rzucają się ceglane ściany, miał wątpliwości dotyczące nagłośnienia.
– Przecież w jaskini nie organizuje się koncertów, a jeżeli już to po głębokiej współpracy z akustykami, którzy znają się na rzeczy i przystosują ją do tego celu. Rzeczywiście nie pomyliłem się. To, że niewiele słyszałem z tego, co grała orkiestra, to jeszcze nic. Coś tam się można było domyślić, bo grali znane kawałki ze znanych operetek, ale nie zrozumiałem prawie nic z tego, co mówił konferansjer – napisał do nas na alarm24@dziennikwschodni.pl pan Sławomir.
Dyrekcja, ale i pracownicy lubelskiej instytucji przyznają, że podobne uwagi pojawiały się po wszystkich wydarzeniach organizowanych do tej pory w wyremontowanej siedzibie. Ci drudzy nieoficjalnie mówią jednak, że podczas niedzielnego koncertu i tak zastrzeżeń do akustyki można było mieć mniej niż dotychczas. Na problemy z dźwiękiem narzekają z resztą nie tylko widzowie, ale także muzycy poszczególnych sekcji, którzy na scenie nie słyszą siebie nawzajem.
– Możliwe, że w niektórych miejscach na sali źle słychać dźwięk. Cały czas zbieramy wszystkie sygnały, by przekazać je Urzędowi Marszałkowskiemu – mówi Jan Sęk, dyrektor Filharmonii Lubelskiej. – Moim zdaniem problem mogłoby rozwiązać przeniesienie części dyfuzorów ze sceny w głąb sali, bądź położenie na ścianach paneli akustycznych. To są kosmetyczne prace, które można by wykonać w przerwie letniej.
Jak dowiedzieliśmy się w urzędzie, dziś w filharmonii mają pojawić się specjaliści od akustyki, którzy przeprowadzą pomiary nagłośnienia.
– Sporządzone przez nich opracowanie pozwoli nam znaleźć narzędzia, które powinny poprawić akustykę sali. W ciągu miesiąca będziemy mieli pełny obraz sytuacji – mówi Beata Górka, rzecznik prasowy marszałka województwa. Jak dodaje, dopiero wtedy będzie wiadomo, kiedy będzie można dokonać ewentualnych poprawek i ile będą one kosztowały.