Swoje śmieci chce wozić do Lublina mer Lwowa i śle błagalne wręcz pismo do prezydenta. Lwów od wielu miesięcy tonie w odpadach po tragicznym w skutkach pożarze na tamtejszym wysypisku
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Pożar na przepełnionym wysypisku w Grzybowicach Wielkich pod Lwowem wybuchł na przełomie maja i czerwca. Gaszenie trwało wiele dni i kosztowało życie czterech osób przygniecionych zwałami śmieci. W samym Lwowie rozwścieczony tłum szturmował siedzibę władz miasta żądając dymisji mera, do której ostatecznie nie doszło.
Sytuacja jest coraz trudniejsza. – Fizycznie nie ma dokąd wywozić śmieci – przyznał Andrij Sadowyj, mer Lwowa na nadzwyczajnej sesji Rady Miejskiej zwołanej w zeszły czwartek. Ratunku postanowił szukać... w Polsce.
– Mamy w Polsce dziesięć miast partnerskich, nie są przeciwne przyjmowaniu lwowskich śmieci – mówi Sadowyj cytowany przez portal Zaxid.net. – Tak więc śmieci zapakujemy, wywieziemy za granicę, tam będą przetworzone.
Jednym z miast partnerskich Lwowa jest Lublin, do którego władz dotarło już oficjalne pismo mera, który prosi, by Lublin przyjął i przetworzył część odpadów z jego miasta. Mer pisze prezydentowi, że wschodniej Europie zagraża katastrofa ekologiczna i obawia się, że nagromadzenie w mieście dużej ilości odpadów może skutkować powstaniem ognisk chorób zakaźnych.
– Pismo wpłynęło 18 stycznia – potwierdza Olga Mazurek-Podleśna z Urzędu Miasta Lublin. Kategorycznie odnosi się do słów mera o tym, że polskie miasta „nie są przeciwne” przyjęciu jego odpadów. – Nie wiem, na jakiej podstawie mer tak twierdzi, my nie dawaliśmy mu jeszcze żadnej odpowiedzi.
A jaka będzie odpowiedź Lublina? – Miasto nie może samodzielnie poczynić żadnych kroków w tej sprawie. Na takie czynności zgodę musi wyrazić Główny Inspektorat Ochrony Środowiska, który określi też, jakie są możliwości i warunki ewentualnego przyjęcia odpadów, określi ilości oraz miejsca, do których mogłyby zostać one przewiezione i zutylizowane – podkreśla Mazurek-Podleśna. – Miasto zwróci się z tą kwestią do GIOŚ.
Na razie brak jest jakiegokolwiek oficjalnego komunikatu ze strony Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Nasze pytania w tej sprawie wysłaliśmy tam w piątek, na odpowiedź jeszcze czekamy.
Tymczasem ekolodzy podchodzą do sprawy ostrożnie. – Trzeba by się zastanowić, czy my jesteśmy w stanie przyjąć te odpady, czy mamy moce przerobowe. Lwów powinien budować własną zdolność do zagospodarowania odpadów. Doraźne rozwiązania to prowizorki, które często się utrwalają, a to nie zmierza do niczego dobrego – komentuje Krzysztof Gorczyca, prezes Towarzystwa dla Natury i Człowieka, lubelskiej organizacji ekologów. Pytany wprost, czy powinniśmy przyjąć śmieci ze Lwowa, odpowiada: Niekoniecznie.
Sam Lublin miał ostatnio przejściowe problemy z własnymi odpadami. Przez dwa tygodnie, na przełomie września i października, wysypisko w podlubelskim Rokitnie nie przyjmowało śmieci, bo zapełniła się niecka, w której je składowano, a decyzja pozwalająca na wyższe piętrzenie śmieci została zaskarżona przez sąsiadów składowiska.
Nie tylko Lublin
Nie tylko Lublin został poproszony o przyjęcie odpadów z liczącego 750 tys. mieszkańców Lwowa. Podobną prośbę otrzymał też położony najbliżej Przemyśl, ale jego prezydent właśnie dostał zakaz wjazdu na Ukrainę ze względu na „antyukraińskie przedsięwzięcia”. Wśród miast partnerskich Lwowa jest też m.in. Rzeszów, Kraków, Wrocław, Warszawa i Łódź.