111 szkół i blisko 1700 nauczycieli na Lubelszczyźnie wzięło udział w piątkowym ogólnopolskim strajku szkolnym. Niemal w ostatniej chwili z protestu wycofało się blisko 80 placówek oświatowych.
W Lublinie strajkowano m.in. w Szkole Podstawowej nr 3 i 42, Gimnazjum nr 7 i Liceum Ogólnokształcącym nr 9. Budynki zostały oflagowane i oklejone plakatami informacyjnymi.
– Od rana odwiedzałam placówki i rozmawiałam z nauczycielami, którzy byli tego dnia w szkole, ale powstrzymywali się od pracy – relacjonuje Celina Stasiak, szefowa ZNP w Lublinie. – Niektórzy dyżurowali na korytarzach, inni spędzali czas w pokojach nauczycielskich. Wszędzie rozmawiano o płacach nauczycieli, reformie oświaty i nowych podstawach programowych. Były to bardzo smutne rozmowy.
W Lublinie na dzień przed strajkiem z udziału w nim wycofały się trzy szkoły.
– Przestraszyliśmy się potencjalnych konsekwencji – przyznaje jedna z nauczycielek, które początkowo deklarowały przyłączenie się do akcji. – W naszym pokoju nauczycielskim ktoś powiesił stanowisko NSZZ Solidarność. Napisano w nim, że udział ich związkowców w strajku będzie ich prywatną sprawą, która może być obarczona konsekwencjami prawnymi i finansowymi w przypadku podważania legalności całej akcji. Sama należę do ZNP, ale uznałam, że skoro strajk może okazać się nielegalny, a obserwując działania rządzących nie można wykluczać takiego scenariusza, lepiej nie ryzykować.
Początkowo na całej Lubelszczyźnie udział deklarowało blisko 200 placówek. Ostatecznie włączyło się 111 z nich.
– Spora liczba ludzi się wykruszyła – przyznaje Adam Sosnowski, szef ZNP na Lubelszczyźnie. – Jedni się przestraszyli, inni dostali propozycje nie do odrzucenia. Wielu przyczyn można się domyślać, ale w dzisiejszych czasach domysły są niewskazane.
Skandalem zakończyła się próba organizacji strajku w Świdniku.
– Świdnickie grono pedagogiczne nie weźmie udziału w strajku – informował dzień przed strajkiem w komunikacie wysłanym do prasy Karol Łukasik, podinspektor ds. Kontaktów z Mediami i Wizerunku Urzędu Miasta w Świdniku, a pisząc o referendach strajkowych dodawał: – Większość nauczycieli opowiedziało się przeciwko takiej formie rozwiązywania sporów, decydując o tym, że nie przystąpi do strajku. Udział w proteście zapowiedziała tylko jedna nauczycielka przedszkolna.
– Taka nierzetelna dezinformacja sprawiła, że strajk w szkołach miejskich rzeczywiście się nie odbył – informuje Ewa Kiernicka, prezes ZNP w Świdniku. – W czterech z sześciu szkół od 61 do 86 proc. nauczycieli opowiedziało się za strajkiem i tam protest był zaplanowany. Pedagodzy ugięli się jednak przed daleko odbiegającą od zasad demokracji polityką informacyjną miasta i zdecydowali normalnie pracować. Szkoły były jednak oflagowane i oplakatowane, a nauczyciele w milczeniu wspierali swoich kolegów strajkujących w powiecie świdnickim.
Oprócz nauczycieli do strajku przyłączyli się pracownicy niepedagogiczni.
– W naszej szkole strajkowało ponad 80 proc. nauczycieli. Ci, którzy nie włączyli się do protestu zapewnili uczniom opiekę świetlicową. Normalne lekcje odbyły się w dwóch młodszych klasach, których nauczyciele nie brali udziału w strajku. Strajkowała też cała kuchnia. Obiady nie były wydawane – przyznaje Marek Woźniak, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 29 w Lublinie. – Informacje o tym, że tak będzie przekazaliśmy rodzicom tydzień wcześniej. Wszystkie dzieci przyniosły więc ze sobą napoje i kanapki. Uczuliłem też opiekunów, żeby na bieżąco dopytywali dzieci, czy nie są głodne, bo do takiej sytuacji nie mogliśmy dopuścić. Byliśmy przygotowani do kupienia im w razie czego drożdżówek, bo rodzice nie byli zainteresowani usługą cateringową.
– Rozumiem nauczycieli i powody ich strajku. Nie oburza mnie, że kuchnia nie działa. To tylko jeden dzień w roku i nie utrudnia to nikomu życia. Znacznie ważniejsze niż obiad jest konieczność pokazania rządowi, co myśli się o wprowadzanej reformie i walka o prawa pracownicze – mówiła mama Kuby, jednego z uczniów SP nr 29.
W walce o lepsze warunki pracy nauczycieli wspierali także pracownicy przedszkoli.
– To bardzo ważne, żeby wyrazić naszą solidarnośc z nauczycielami i pracownikami niepedagogicznymi – uważa Anna Wnuk - Przegalińska, ze strajkującego w piątek lubelskiego przedszkola nr 42. – Podnoszone przez ZNP kwestie leżą nam wszystkim na sercu. Nie wierzę, że spełnią się zapowiedzi lubelskiego kuratorium mówiącego, że reforma oświaty wygeneruje na Lubelszczyźnie ok. 400 nowych etatów. Ta reforma spowoduje zwolnienia lub to, że nauczyciele będą musieli jeździć po różnych szkołach składając cząstki etatów. Ucierpią też rodzice i uczniowie. Dlatego musimy prezentować swój sprzeciw wobec tego, co się dzieje.