– Inne szpitale wynagrodzenia dostały jeszcze przed świętami, a my tj. pielęgniarki i personel niższy OSK nadal czekamy – zaalarmowali nas pracownicy szpitala przy ul. Kruczkowskiego.
– Mam 1550 zł zasadniczego wynagrodzenia, a sanitariusze i sprzątaczki miewają nawet mniej – przyznaje jedna z pielęgniarek. – Pensje się notorycznie spóźniają o kilka dni, a dochodzą nas słuchy, że może być jeszcze gorzej.
Kiedy skontaktowaliśmy się ze szpitalem, dyrekcja zapewniła, że przelewy wreszcie poszły.
– Wynagrodzenia zostały wypłacone w poniedziałek rano – mówi Andrzej Jarzębowski, z-ca Dyrektora ds. Administracyjno-Ekonomicznych Okręgowego Szpitala Kolejowego w Lublinie.
Skąd wzięło się opóźnienie? – Szpital przechodzi okresowo utratę płynności finansowej. Głównie przez to, że przez ostatnie lata realizował świadczenia ponad limit wyznaczony przez kontrakt z NFZ – wyjaśnia Jarzębowski.
– Przed sądem toczy się postępowanie o nadwykonania z 2008 i 2009 r. za ponad 6 mln zł. Nadwykonanie za 2011 r. to ok. 1,5 mln zł. Przyczyną jest bardzo niekorzystny podział środków w skali kraju. Województwo lubelskie jest poszkodowane w stosunku do innych województw.
To z kolei rodzi bieżące problemy z saldem szpitalnego konta. – Faktury za świadczenia wykonane w poprzednim miesiącu możemy wystawić dopiero po pierwszym. Wtedy zaczynają biec terminy płatności. Realna szansa na wysłanie wynagrodzeń pojawia się dopiero około dziesiątego, a tym razem nałożył się na to jeszcze weekend – tłumaczy Jarzębowski.
Zapewnia, że kierownictwo szpitala nie chce działać na niekorzyść pracowników. – Szpital nie przetrzymuje pieniędzy na wynagrodzenia. Opóźnienia ze względu na czynniki zewnętrzne zdarzają się nie tylko w naszym szpitalu – mówi Jarzębowski.