Ważą się losy największego w regionie szpitala przy al. Kraśnickiej w Lublinie. Związki zawodowe musiały się zgodzić na obniżkę płac. Sześć z ośmiu przystało na cięcia.
- Jednak po rozmowach z dyrekcją doszliśmy do porozumienia, że płace mogą być obniżone o 15 procent - mówiła nam wczoraj Mariola Orłowska, przewodnicząca szpitalnego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. - Ale dyrekcja chciałaby również redukcji etatów, a to nie wchodzi w rachubę.
- Na obniżkę wynagrodzeń nie godzą się tylko dwa związki - mówi Mirosław Śmiech, dyrektor szpitala wojewódzkiego przy alei Kraśnickiej w Lublinie. To Związek Zawodowy Lekarzy i Związek Zawodowy Lekarzy Anestezjologów.
"Dług narasta od wielu lat. To nie lekarze winni są obecnej sytuacji, bowiem od wielu lat wypracowują kontrakt z nadwyżkami” - napisali lekarze w liście do pacjentów. - "W naszym szpitalu nigdy nie wypłacano premii za efektywność. Proponuje się nam za to zmniejszenie wynagrodzenia”.
- Nie wyobrażam sobie, żeby można było dopuścić do tego, by zamknąć szpital - mówi Janusz Pater, pacjent szpitala. - Przecież to największa placówka w regionie.
Postawienie szpitala w stan likwidacji nie oznacza, że pacjenci zostaną bez opieki.
Arkadiusz Bratkowski, członek Zarządu Województwa Lubelskiego, który jest odpowiedzialny za ochronę zdrowia uważa, że likwidacja szpitala przy al. Kraśnickiej nie powinna odbić się na pacjentach. Zadania szpitala przejęłyby inne lubelskie lecznice.
Plan naprawczy
Pozwoli na uzyskanie poręczenia samorządu województwa, pozyskanie dużego kredytu i negocjację z wierzycielami. Wprowadzone będą też oszczędności, m.in. redukcja zatrudnienia.