W Puławach skradziono 550 ampułek silnych narkotyków. Sprawcy wyjęli je z samochodu rozwożącego lekarstwa do aptek.
Ich przedawkowane prowadzi do zatrzymania oddychania i w konsekwencji do śmierci - ostrzegają lekarze.
- To bardzo groźne medykamenty. Zażyte bez konsultacji z lekarzem mogą doprowadzić do śmierci - ostrzega młodszy inspektor Witold Sitarski, komendant puławskiej policji.
Złodzieje ukradli trzy pudełka leków - 500 ampułek fentanylu i 50 ampułek pentazocinum. Obydwa lekarstwa mają silne działanie przeciwbólowe i odurzające. Dostają je pacjenci np. chorzy na nowotwory lub przed operacjami.
- Stosujemy je między innymi do znieczulania ogólnego - mówi dr Radosław Samoń-Drzewicki, anestezjolog z Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 4 w Lublinie. - Dają efekt oszołomienia i mają działanie halucynogenne. Ale nie dają tzw. kopa, jak np. amfetamina. Wywołują nieprzyjemne efekty uboczne: zaparcia, zawroty głowy, swędzenie skóry.
Jarosław Szponar, toksykolog z wojewódzkiego szpitala przy ul. Biernackiego w Lublinie dodaje, że skradzione leki to narkotyki. Do tego w czystej postaci. Dla narkomanów bywają substytutem heroiny. Mogą być podawane dożylnie, domięśniowo lub doustnie. - Ich przedawkowanie prowadzi do zatrzymania oddychania. I do śmierci - mówi Szponar.
Ampułek, jakie skradziono, nie rozprowadza każda apteka. - Jeszcze nigdy nie mieliśmy tych leków na stanie - mówi Paweł Flieger, właściciel apteki przy ul. Lubartowskiej w Lublinie. - Fentanyl jest stukrotnie silniejszy od morfiny. Pentazocinum trochę od niej słabszy. Są sprowadzane na specjalne zamówienia. Nie sądzę, aby brali je narkomani, bo są za silne.