Prawie dwucentymetrowy kawałek metalu miał znaleźć w chlebie z Łęcznej mieszkaniec Lublina. – Skończyło się na pękniętym zębie, ale strach pomyśleć jaką krzywdę mogłem sobie zrobić – mówi pan Marek. – Jesteśmy na rynku od 1991 roku. Nigdy nie mieliśmy takiego przypadku – zapewnia właścicielka piekarni
Krojony chleb z piekarni Grago nasz Czytelnik kupił w poniedziałek. Następnego dnia zrobił sobie kanapkę.
– Ugryzłem i dwójka pękła mi na pół – relacjonuje Marek Wójcik. – Jestem w szoku, że coś takiego mogło znaleźć się w chlebie. Mogłem sobie zrobić ogromną krzywdę. Nie wspominając o moich dzieciach, które też miały jeść ten chleb.
O tym, co się stało natychmiast poinformował producenta pieczywa. – Właścicielka firmy nie podjęła z nami żadnej rozmowy. Nie stać jej było nawet na słowo przepraszam. Udało mi się skontaktować jedynie z menadżerem, który przyjechał do nas, żeby obejrzeć chleb – opowiada mężczyzna. – Sądziliśmy, że rozmowa zakończy się zadośćuczynieniem w postaci pokrycia kosztów leczenia zęba i strat moralnych. Ale usłyszeliśmy tylko lakoniczne przeprosiny.
Mężczyzna zapowiada, że złoży zawiadomienie do sanepidu. Rozważa pozew sądowy. – Jestem na rynku od 1991 roku i nigdy nie mieliśmy takiego przypadku. Maszyny działają sprawnie, więc nie mam pojęcia w jaki sposób kawałki metalu mogły dostać się do chleba – mówi Grażyna Huszaluk, właścicielka firmy Grago, producenta pieczywa z Łęcznej. – Z drugiej strony, jak to możliwe, że klient nie zauważył, że w tak cienkiej kromce jest kawałek aluminium? – zastanawia się.
Firma nie doszła do porozumienia z Markiem Wójcikiem. – Zażądał od nas 3 tysięcy złotych zadośćuczynienia, płatne natychmiast. Ale my nie mamy potwierdzenia, że faktycznie doszło do nieprawidłowości – mówi Grażyna Huszaluk. – Podałam mu więc kontakt do naszego ubezpieczyciela. To on rozstrzygnie czy w tej sytuacji odszkodowanie się należy i ewentualnie wypłaci pieniądze.
Irmina Nikiel, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie: – Takie zdarzenia powinny być niezwłocznie zgłaszane do właściwej stacji sanepidu. Wówczas bardzo dokładnie kontrolujemy taki zakład m.in. pod kątem stanu maszyn. To pozwala nam stwierdzić czy rzeczywiście doszło do nieprawidłowości. W sytuacjach kiedy mamy takie potwierdzenie cała partia towaru musi być natychmiast wycofana z obrotu.