Złodzieje, którzy ukradli popiersie byłego rektora UMCS prof. Grzegorza Leopolda Seidlera, staną przed sądem. Okazało się, że chcieli zrobić prezent koledze. Niedługo razem zasiądą na ławie oskarżonych.
Popiersie upamiętniające prof. Seidlera skradziono pod koniec grudnia ubiegłego roku. Brak rzeźby stojącej na skwerze przy Chatce Żaka zauważył jeden z wykładowców UMCS. Powiadomił władze uczelni. Wyjaśnianiem sprawy zajęli się policjanci. Na początku lutego zatrzymali trzech podejrzanych. Akt oskarżenia w ich sprawie trafił właśnie do sądu.
27-letni Krzysztof A., bezrobotny ślusarz, odpowie za usiłowanie kradzieży. Z akt sprawy wynika, że 28 grudnia ubiegłego roku mężczyzna wracał pijany do domu. Po drodze postanowił zabrać „rektora” i zanieść je do siebie. Zdołał zrzucić z cokołu warte blisko 30 tys. zł popiersie. Nie miał jednak siły, by je unieść.
Mężczyzna pochwalił się swoim „wyczynem” współlokatorom: 18-letniemu Dariuszowi K. oraz 22-letniemu Mateuszowi J. Młodzi ludzie postanowili, że zrobią Krzysztofowi A. niespodziankę. Dwa dni później poszli na skwer przy Chatce Żaka i zabrali stamtąd popiersie. Kiedy sprawa kradzieży pojawiła się w mediach, złodzieje przestraszyli się i wyrzucili łup na wysypisko śmieci. Teraz odpowiedzą przed sądem za kradzież.
Krzysztof A. oraz Mariusz J. przyznali się do winy i postanowili dobrowolnie poddać się karze. Pierwszy z mężczyzn zaproponował dla siebie 4 miesiące więzienia w zawieszeniu na rok oraz 500 zł grzywny. Drugi oskarżony o kradzież uzgodnił z prokuratorem wyrok 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata. Będzie też musiał naprawić szkody.
Ostateczna decyzja w sprawie kar należy do sądu. Za kradzież lub jej usiłowanie grozi do 5 lat pozbawienia wolności.