Kupili mieszkanie, ale i tak nie są u siebie. Wszystko przez pomyłkę urzędników. Ci przyznają się do błędu, lecz nie potrafią szybko rozwiązać problemu. Lokatorzy szacują straty.
Problem w tym, że urzędnicy wpisali do aktu notarialnego tylko jedną działkę. W rezultacie, starsze małżeństwo nie ma dziś prawa do kuchni i pokoju. W myśl przepisów, są tylko najemcami. Dowiedzieli się o tym ponad rok temu, gdy sporna nieruchomość była już w rękach ratuszowej spółki Kamienice Miasta.
– Spółka próbowała uzyskać nakaz eksmisji, ale przegrała w sądzie – mówi pani Justyna, synowa państwa Drągów. – Potem naliczyła opłaty za wynajem do trzech lat wstecz. Zimą straszyła odcięciem ogrzewania. Teraz jesteśmy niby na etapie szukania ugody, ale faktycznie urzędnicy nas zwodzą i przeciągają sprawę.
W Kamienicach Miasta przyznają, że próba eksmisji zakończyła się fiaskiem. Nie znaczy to jednak, że lokatorzy mogą dysponować całą nieruchomością.
– Są właścicielami jednej części i najemcami drugiej. Powinni więc płacić stosowny czynsz – mówi Krzysztof Krzyżanowski, prezes KM. – Fragment nieruchomości należy do nas. Oczywiście, nie zamierzamy nikogo wyrzucać. Lokatorzy dostali propozycję ugody. Teraz decyzja należy do nich.
Urzędnicy zapewniają, że trzykrotnie spotykali się z właścicielami mieszkania. Proponowali im m.in. przydział innego lokalu lub pozostanie pod obecnym adresem i płacenie czynszu.
– Na żadnym ze spotkań nie było konkretów, bo wiecznie brakowało kogoś z drugiej strony – dodaje pani Justyna. – Miesiąc temu prosiliśmy o wstrzymanie naliczania opłat za wynajem, ale bez skutku. Chcemy tylko, żeby miasto naprawiło swój błąd.
Z tym może być problem. Jak przyznają w Wydziale Gospodarowania Mieniem UML, procedura zajęłaby lata.
– Nie ma wątpliwości. Urzędnicy sprzedali więcej, niż mogli, ale teraz trzeba szukać kompromisu – mówi Małgorzata Zdunek, dyrektor WGM.
– Miasto mogłoby wykupić lokal i przekazać inny na wynajem. Proponujemy odszkodowanie. Sądzę, że sprawy idą w dobrym kierunku, ale jeśli rodzina woli zostać u siebie, to rozwiązanie problemu może być wyjątkowo trudne.
Lokatorzy nie chcą się przenosić. Ich zdaniem, rozmowy o odszkodowaniu kończą się na propozycjach. Na wycenę mieszkania czekają od września.
– Dziś nie można w mieszkaniu nic zrobić, bo nie wiem, co będzie dalej – dodaje Zofia Drąg. – Boję się, że przez cudzy błąd trzeba płacić zaległe opłaty za wynajem. Nie wiem, co z podatkiem od nieruchomości. Wreszcie nie można wykluczyć, że pewnego dnia ktoś znowu zechce się nas pozbyć.
Kamienice Miasta nie zamierzają pozbyć się swojego udziału w nieruchomości. Magistrat zapewnia, że dojdzie z lokatorami do kompromisu. Nie wyznaczono jednak terminu kolejnych negocjacji.