Po porodzie zawinęła córkę w ręczniki i schowała w szufladzie. Dziecko konało kilkanaście minut. Weronika B. – studentka z Lublina – miała w środę stanąć przed sądem. Jest oskarżona o zabójstwo.
Weronika B. nie stawiła się w środę w sądzie. Proces nie ruszył. Następny termin wyznaczono na 22 października.
O sprawie pisaliśmy w lipcu. Śledczy zakończyli wówczas śledztwo przeciwko Weronice B. Z ich ustaleń wynika, że 21-latka w pełni świadomie zabiła własne dziecko.
Tragedia rozegrała się rok temu, na jednym z lubelskich osiedli. Weronika B. była wówczas studentką pedagogiki. Mieszkała z rodzicami i rodzeństwem.
Kiedy wróciła z letnich wakacji z rodziną, jej chłopak zauważył, że przytyła. Dziewczyna zapewniała go jednak, że nie jest w ciąży. Zrobiła test, który dał wynik negatywny. Pokazała go chłopakowi.
Kilka tygodni później, gdy rodzina Weroniki wyjechała nad jezioro, chłopak odwiedził ją w mieszkaniu. Następnego dnia dołączyli do nich znajomi. Panowie grali w gry komputerowe. Weronika razem z innymi paliła papierosy i piła alkohol. Po imprezie zrobiła chłopakowi śniadanie i poszła się kąpać. Z akt sprawy wynika, że właśnie wtedy, w wannie, urodziła córeczkę. Po porodzie dokładnie zawinęła dziewczynkę w trzy ręczniki i foliowe reklamówki. Zawiązała je na supeł. Włożyła dziecko do szuflady pod łóżkiem i dokładnie posprzątała łazienkę.
Kilka godzin później pojawiły się pierwsze komplikacje. Dziewczynę dopadł ból, pojawił się krwotok. Wieczorem, kiedy jej matka zobaczyła w łazience ślady krwi, zabrała ją do szpitala. Lekarz nie miał wątpliwości, że Weronika musiała niedawno urodzić. W jej organizmie wykryto również ślady LSD. Studentka wszystkiemu zaprzeczała.
Lekarze zawiadomili policję. Mundurowi przeszukali mieszkanie 21-latki. Pod łóżkiem natknęli się na ciało noworodka. Biegli ocenili później, że Weronika B. była w 8 lub 9 miesiącu ciąży. Dziecko urodziło się zdrowe. Dziewczynka żyła przez co najmniej kilkanaście minut, powoli dusząc się w foliowym worku.
Weronika B. nie przyznała się do zabójstwa. Próbowała przekonywać, że nie miała żadnych objawów świadczących o ciąży. Wyjaśniła, że zrobiła dwa testy, które dały różne wyniki. Uznała, że test z wynikiem negatywnym jest wiarygodny. 21-latka przyznała, że nigdy nie była u ginekologa.
Nie wiadomo, dlaczego studentka nie przyznawała się do ciąży. W rodzinie Moniki B. panowały normalne relacje i mogła liczyć na wsparcie bliskich.
Monika B. zostala aresztowana, ale po wpłaceniu poręczenia majątkowego zamieniono jej areszt na dozór policyjny. Sprawę rozstrzygnie Sąd Okręgowy w Lublinie.