Ponad 700 tys. zł wyda w tym roku Urząd Marszałkowski na catering podczas konferencji i spotkań. – To Bizancjum – komentuje jeden z opozycyjnych radnych
Swoimi uwagami radny z klubu Prawa i Sprawiedliwości Michał Mulawa podzielił się na poniedziałkowej sesji sejmiku województwa. Całoroczny serwis kawowy ma kosztować 188 tys. zł, a przygotowanie zamawianych przez urząd posiłków – 523 tys. zł. Łącznie za catering w 2017 r. urząd wyda 711 tys. zł.
– To przykład Bizancjum – stwierdza radny Mulawa. – Rozumiem, że funkcjonowanie urzędu wiąże się z pewnymi potrzebami, są organizowane seminaria i szkolenia, ale można to robić skromniej. Są pilniejsze potrzeby.
– To nie są małe pieniądze, ale trudno dyskutować, czy to dużo czy mało. Te kwoty zostały uzyskane w zamówieniu publicznym. Tak to wycenił rynek – tłumaczy Beata Górka, rzecznik prasowy marszałka województwa. I dodaje, że w tym roku uczestniczące w przetargu firmy złożyły wyższe oferty niż przed rokiem. – Ponadto, rzadko się zdarza, aby określona w zamówieniu pula była zrealizowana w całości. Zazwyczaj jest to ok. 80 proc. – dodaje rzeczniczka.
Górka podkreśla także, że z zamawianego cateringu nie korzystają urzędnicy. Jest to poczęstunek dla gości odwiedzających urząd oraz dla uczestników szkoleń i konferencji. Korzystać z niego będą też poszczególne departamenty, które dotychczas na organizowane przez nie wydarzenia zamawiały tego typu usługi we własnym zakresie.
Co było przedmiotem wspomnianego zamówienia? Część pierwsza dotyczy serwisu kawowego dla maksymalnie ponad 15 tys. osób. Chodzi o 260 wydarzeń w Lublinie (w tym 40 z obsługą kelnerską) i 20 w Chełmie, Białej Podlaskiej, Zamościu i Puławach. Ich uczestnicy będą mogli liczyć m.in. na kawę, herbatę, soki owocowe, wodę mineralną oraz przekąski w postaci paluszków i ciastek. Część druga obejmuje głównie dania obiadowe i liczy kilkadziesiąt pozycji. W menu znalazł się m.in.: rosół z kołdunami, krem z brokułów, pieczony indyk, pstrąg faszerowany czy naleśniki z pieczarkami pod beszamelem.