Ruszyła jubileuszowa, 40 Piesza Pielgrzymka z Lublina na Jasną Górą. Pątnicy w ciągu 11 dni pokonać muszą 320 kilometrów.
Tym razem około 3 tys. pielgrzymów w dziewiętnastu grupach wędruje z hasłem „Owocem Ducha jest miłość...”
- Módlmy się o siłę dla młodych ludzi, żeby na pielgrzymce usłyszeli głos Boga. Módlmy się o to, by mieli odwagę, by ten głos usłyszeć i za nim pójść żeby głosić Ewangelię całemu światu – mówił podczas mszy rozpoczynającej pielgrzymkę arcybiskup Stanisław Budzik.
W tym roku pierwszy raz na Jasną Górę idzie Kodrad Hradil. Dla jego narzeczonej, Urszuli Drozdowskiej to będzie druga pielgrzymka.
- Wtedy było ciężko, ale to dlatego, że wszystko było nieznajome – wspomina kobieta. – Nie wiedziałam, jak to będzie wyglądało, co będziemy jedli i gdzie będziemy spali. Było jednak bardzo fajnie dlatego tym razem wybraliśmy się razem. Zdecydowaliśmy się na to dosłownie w ostatniej chwili. Zapisaliśmy się dzień przed wyjściem.
- Upałów się nie boję – zapewnia pan Konrad. - Wolę żeby był upał niż żeby padał deszcz, bo wtedy gorzej się idzie, a mokre ubrania są bardzo ciężkie. Jak jest upał to wystarczy kapelusz i dużo wody. Podołamy. Idziemy w intencji zdrowia dla siebie i dla najbliższych.
Wyzwań nie boi się też Aleksandra Paździor, która do Częstochowy idzie z niespełna półtorarocznym synem. Będzie się modlić się za swoją mamę.
- Nie boję się. Wspólnie damy radę – śmieje się. – Do tych kilometrów nie przygotowałam się w żaden specjalny sposób. Najtrudniejsze było psychiczne nastawienie się, że idę. Zresztą na pielgrzymkach jest wiele osób, które sobie pomagają. Jestem przekonana, że gdyby pomoc była potrzebna to chętni się znajdą – dodaje.
Właśnie o tej niepowtarzalnej atmosferze panującej wśród pątników mówi najwięcej osób. Paweł Sadowski, po raz pierwszy poszedł na pielgrzymkę jako 14-latek. Teraz idzie po raz czwarty.
- Za pierwszym razem było trudno, bo to były jedne z większych upałów. Tak jak w tym roku - wspomina. – Liczę jednak na to, że znów dam radę. To dla mnie ciekawe wyzwanie, w którym Bóg na pewno mi pomoże. Pcha mnie przede wszystkim wola odbycia rekolekcji w drodze, ale i ludzie, bo takich ludzi, jak na pielgrzymce nie ma nigdzie.
Na spotkania ze wspaniałymi ludźmi i z Bogiem liczą też Bartosz i Julia.
- Idziemy pierwszy raz żeby zanieść intencję o dobrze znany egzamin maturalny, który przed nami – mówi chłopak. - Chcemy też sprawdzić się w drodze. To taka potrzeba wiary, potrzeba duchowa, ale i chęć odprężenia się.
Osoby, które nie mogły iść do Częstochowy odprowadzały pątników.
- Mam 86-lat i nie miałam bym już nawet siły tam pojechać. Podziwiam ich jednak i zazdroszczę – przyznawała pani Halina. – Będę się za nich modliła żeby dali radę i doszli niosąc swoje, ale i moje intencje. Wierzę, że będą wysluchane.