Upadła instytucja kulturalna zamieniona na sklep. W kinie Robotnik vel Wenus znów tłok. Zamiast kinomanów tłum amatorów używanej odzieży
- Znajomy kupił budynek i zaproponował nam wynajęcie sali. Fotele zabrał Max-Film, nam został ekran - mówi Dariusz Banach, właściciel firmy Dyskont Odzieżowy, który w kinie otworzył jeden ze swoich sklepów z używana odzieżą.
W ten sposób przybył Lublinowi sklep o oryginalnym wystroju, bo właściciel na kinowym ekranie pokazuje teledyski i pokazy mody. - Klienci ciągle wspominają kino. Przypominają sobie na czym byli w Robotniku lub Wenus - mówi żona właściciela. - Klimat wnętrza robi swoje. Zostały balkony i charakterystyczne kolumny. I wszyscy przychodzący tu pierwszy raz strasznie się dziwią: to ta sala jest taka mała? Ciemne kino z fotelami wydawało się im duże.
Biorąc klucz od właściciela sklepu można wejść do opuszczonej kabiny projekcyjnej i zobaczyć leżące szpule filmowe. Stąd widać cały sklep. W miejscu ostatnich rzędów jest lada i kasa. Aż do ekranu ciągną się wieszaki i kosze z ubraniami. - Sufit jest wysoko ale obniżyliśmy lampy, bo do kupowania musi być widno - tłumaczą właściciele zadowoleni z lokalu, który odwiedza sporo ludzi, bo ten fragment ul. 1 Maja jest teraz deptakiem.
- Stare kina działają niejako siłą rozpędu - komentował Krzysztof Andracki, prezes Max-Filmu sytuację kina Wenus. - Ale kiedy zostaną już zamknięte nie można otworzyć ich ponownie bez wyłożenia sporych pieniędzy. Tym bardziej, że znacznie bardziej opłacalne jest prowadzenie kina wielosalowego.
(drs)