Dwa tiry z darami dla walczącej Ukrainy wyjechały z Lublina jako pomoc zorganizowana przez polski Senat. – Ta akcja wpisuje się w wielki wysiłek Polek i Polaków, którzy gościli – i to nie w ośrodkach dla uchodźców – miliony, głównie matek z małymi dziećmi uciekających przed wojną i śmiercią – podkreśla Tomasz Grodzki, marszałek izby wyższej parlamentu.
Z prośbą o takie wsparcie Grodzki zwrócił się do związanego z Lublinem przedsiębiorcy Zbigniewa Jakubasa, który jest przewodniczącym działającej przy Senacie Rady Gospodarczej.
– Odpowiedź mogła być tylko jedna. Natychmiast podjąłem działania z kolegami z Polskiej Rady Biznesu, której jestem wiceprezesem. W cztery dni zebraliśmy ponad milion złotych i w ciągu kilku kolejnych dni lubelska firma Protektor wykonała ponad pięć tysięcy par butów – mówi Jakubas.
Dlaczego akurat obuwie? – Idzie sroga zima i o ile, jak braknie kurtki, to można ubrać trzy dodatkowe swetry, dodatkowo się ogrzać. Ale w medycynie jest takie pojęcie: stopa okopowa (zespół objawów dotyczących puchnięcia oraz odmrożenia stóp – przyp. aut.). Jeżeli w okopach nie ma dobrych butów, to żołnierz cierpi okrutnie. Dlatego uznaliśmy, że to jest pierwsza potrzeba, którą uzgodniliśmy z ukraińskimi dowódcami – wyjaśnia marszałek Grodzki.