Raczej nie będzie internetowej transmisji obrad lubelskiej Rady Miasta. Od technicznej strony wszystko jest gotowe.
Transmisja obrad to pomysł prezydenta miasta. Ale do tego, by dźwięk z Ratusza popłynął w globalnej sieci, potrzeba jest jeszcze zgoda radnych. - Jesteśmy gotowi do tego, by transmitować najbliższą sesję. Tyle, że do dzisiaj nie mam w tej sprawie żadnego pisma z Rady Miasta. A bez tego przekazu dźwiękowego nie uruchomię - mówi Grzegorz Hunicz, dyrektor Wydziału Informatyki i Telekomunikacji w lubelskim Urzędzie Miasta.
Po raz pierwszy radnych mieliśmy podsłuchiwać już w najbliższy czwartek, 15 marca. Większość rajców jest przychylnie nastawiona do tego pomysłu. Ale nie wszyscy. I dlatego dyrektor Hunicz odpowiedzi na prośbę o włączenie transmisji raczej się nie doczeka.
- Nie ma jednoznacznej zgody wszystkich radnych - tłumaczy Piotr Dreher, przewodniczący rady. - Być może w przyszłości skorzystamy z takiego przekazu. Ale nie wykluczam, że tuż przed najbliższą sesją zapadnie decyzja o uruchomieniu transmisji.
Część radnych twierdzi, że nadawanie sesji "na żywo” sprawi, że obrady znacznie się wydłużą, bo niektórzy będą chcieli wykorzystać Internet, żeby promować się wśród potencjalnych wyborców. - A obrady powinny przebiegać sprawnie, tak jak teraz. Ci, którzy byli już w poprzedniej kadencji rady, podzielają te obawy - dodaje Dreher. Osobiście też jest przeciwnikiem transmisji. - Obrady są jawne i nie ma problemu, żeby przyjść na salę i wszystkiemu się przysłuchiwać. Poza tym jawne i dostępne publicznie są także protokoły z sesji.
Jest jeszcze jedna szansa, by wszystkie sesje były nadawane na żywo. Wystarczy, by znalazła się grupa radnych, którzy przygotują projekt specjalnej uchwały stwierdzającej, że obrady należy transmitować w Internecie. Jeśli większość rajców poprze taki projekt, wtedy będziemy mogli z domu przysłuchiwać się ratuszowym dyskusjom.