W Lublinie rośnie liczba dzieci, które nie zgłaszają się na obowiązkowe szczepienia. Ich rodzice obawiają się powikłań, o których przeczytali w Internecie. Specjaliści biją na alarm: Za kilka lat może grozić nam epidemia!
Z szacunków Polskiego Towarzystwa Wakcynologii wynika, że Lublin przewodzi tej niechlubnej stawce.
Według dyrektora lubelskiego sanepidu, winna jest zła organizacji poradni.
– Jeszcze kilka lat temu karty szczepień prowadziły szkolne pielęgniarki. I tam dzieci dostawały szczepionki. Teraz leży to w kompetencji lekarza rodzinnego – tłumaczy Paweł Policzkiewicz, dyrektor PSSE w Lublinie.
– Rosnąca niechęć do szczepień to też reakcja na opinie krążące w Internecie – dodaje Beata Kryj. – Rodzice boją się np., że zawierająca rtęć szczepionka przeciwko śwince może powodować u dzieci autyzm.
W Internecie można przeczytać m.in. o takich negatywnych reakcjach na rtęć w szczepionce jak nadpobudliwość psychoruchowa czy uszkodzenia mózgu. – To kompletna bzdura. Dużo większą dawkę rtęci zawiera chociażby tuńczyk – tłumaczy pracownica sanepidu.
Dr Barbara Hasiec, ordynator dziecięcego oddziału chorób zakaźnych szpitala im. Jana Bożego w Lublinie, podkreśla, że brak jest naukowych dowodów na to, że szczepienia szkodzą.
– Wiele osób obawia się typowych obrzęków, wzrostu temperatury czy zaczerwienienia. Często odkładają szczepienia ze względu na lekki katar u dziecka. W rezultacie, szczepią je dużo później albo wcale – mówi dr Hasiec.
Według specjalistów, jeśli ludzie nadal będą rezygnować ze szczepień, to za kilka lat zaczną pojawiać się ogniska epidemiologiczne. – Wystarczy, że nie zaszczepi się 1 do 2 procent populacji – ostrzega epidemiolog Beata Kryj.
Tym bardziej że mieszkańcy Lublina są w grupie ryzyka. – Nasze miasto odwiedzają przybysze zza wschodniej granicy, gdzie nie ma obowiązkowych szczepień. Zakażeń będzie coraz więcej – ostrzega dr Hasiec. – Na oddział zakaźny trafia coraz więcej dzieci z powikłaniami po wiatrówce, z odrą, grypą lub wirusowymi chorobami dróg oddechowych i układu pokarmowego – dodaje.
W Polsce za uchylanie się od obowiązkowych szczepień grozi grzywna.
– Od lat obowiązuje nas ta sama procedura. Jako lekarze rodzinni powiadamiamy sanepid – mówi dr Teresa Dobrzyńska-Pilichowska, prezes Lubelskiego Związku Lekarzy Rodzinnych-Pracodawców.
Sanepid przekazuje wtedy sprawę do Sądu Administracyjnego. W tym roku toczą się trzy takie postępowania.