Problem braku stacji ładowania samochodów elektrycznych chcą wspólnie rozwiązać naukowcy z Politechniki Lubelskiej przy wsparciu PGE Dystrybucja. Pomysł jest prosty – chodzi o połączenie stacji ładowania ze słupem oświetleniowym.
W połowie marca w Lublinie zarejestrowanych było 148 samochodów elektrycznych. Projekt, nad którym od 1 czerwca będą pracować naukowcy z Politechniki Lubelskiej, właścicieli tych aut na pewno ucieszy.
– Program potrwa 33 miesiące. Na badania dostaniemy prawie 3 miliony złotych – mówi prof. dr hab. inż. Piotr Kacejko, rektor uczelni. – Nasz projekt jest unikalny na skalę światową – podkreśla.
Na genialny w swojej prostocie pomysł wpadli pracownicy PGE Dystrybucja.
– Siedzieliśmy z kolegą w biurze i zastanawialiśmy się, jak rozwiązać problem braku miejsc do ładowania samochodów elektrycznych. Wymyśliliśmy dwa w jednym, czyli słup oświetleniowy zintegrowany z stacją. Z tym konceptem poszliśmy do naukowców z Politechniki Lubelskiej – opowiada dyr. Andrzej Danilkiewicz z PGE Dystrybucja.
Potem sprawy potoczyły się szybko. Sprawą zajął się zespół pod kierownictwem prof. Wojciecha Jarzyny, szefa katedry Napędów i Maszyn Elektrycznych. Pieniądze na badania dało Narodowe Centrum Badań i Rozwoju.
– Za 33 miesiące, czyli na początku 2020 roku pokażemy dwie, przetestowane nowoczesne stacje. Nad ich skonstruowaniem pracuje kilkanaście osób z czterech jednostek naukowych naszej uczelni – mówi prof. Wojciech Jarzyna.
– W Niemczech działa 25 tys. stacji ładowania pojazdów elektrycznych, u nas tylko 130 – dodaje prof. Kacejko. W Lublinie takie ogólnodostępne punkty są cztery.
Pomysł na nowe stacje jest prosty i innowacyjny.
– Nasza stacja ładowania będzie nie tylko udostępniać prąd, ale także pobierać energię z samochodu. Kiedy w sieci będzie dużo taniego prądu, np. nocą, to auto będzie ładowane. Ale w czasie godzin szczytu podłączony do stacji samochód może służyć za źródło energii – tłumaczy inż. Dariusz Zieliński z PL. – Rachunki za pobrany prąd będą regulowane przedpłaconą kartą lub dopisywane do domowych rachunków za energię. System ma działać dwustronnie – za pobrany z samochodu prąd PGE zapłaci kierowcy – dodaje inżynier.
Najbliższą wolną ładowarkę kierowca znajdzie poprzez aplikację w telefonie lub funkcję w nawigacji. Szybkie ładowanie samochodu zajmie od 15 do 30 minut.
Z lubelskiego pomysłu będzie mógł skorzystać każdy, kto będzie chciał zainwestować w sieć stacji ładowania aut elektrycznych.
– Każdy przedsiębiorca będzie mógł pobrać nasz projekt z internetu, wyprodukować ładowarkę i wpiąć w sieć. Opłaty licencyjne poniesie dopiero wtedy, jak sam dostanie pierwsze płatności – tłumaczy dyr. Danilkiewicz.
Z szacunkowych obliczeń wynika, że koszt wyprodukowania jednej stacji ładowania to ok. 40 tys. zł. – Liczymy też na to, że nasz system zostanie kupiony przez inne kraje. Elektromobilność to przyszłość motoryzacji – dodaje Wojciech Lutek, prezes zarządu PGE Dystrybucja.