Z zieloną wstęgą stanęli wzdłuż jezdni uczestnicy dzisiejszego protestu w obronie drzew, które mają być usunięte w związku z przebudową ul. Lipowej w Lublinie. Projekt zakłada usunięcie 43 proc. drzew. Część demonstrantów przyszła z nadzieją, że Ratusz zmieni plany przebudowy, część już tej nadziei nie ma.
„Sami siebie wytnijcie” głosił napis na jednym z wielu transparentów, z którymi przyszli na Lipową uczestnicy demonstracji. Wznosili okrzyki „stop wycince” oraz „Chcemy drzew, nie asfaltu”. Akcja zaczęła się w południe, gdy protestujący stanęli wzdłuż jezdni trzymając rozwiniętą zieloną wstęgę.
– Stajemy z tą taśmą, ponieważ nie podoba nam się decyzja naszych włodarzy dotycząca ul. Lipowej. Wiele pięknych lip jest do likwidacji – mówi Maria Pudelska, jedna z uczestniczek protestu. – Mam pełną świadomość, że ta sprawa jest już rozstrzygnięta i ten protest niczego nie zmieni, bo decyzje już zapadły. Ale ja mam prawo je oceniać.
Decyzje są takie, że z ul. Lipowej ma zniknąć 30 drzew, z czego 19 ma być przesadzonych w inne miejsca, zaś 11 wyciętych. Takie zmiany przewiduje zatwierdzony przez miasto projekt przebudowy. Przesadzanie drzew, zapowiadane na zeszły tydzień, na razie nie doszło do skutku. Nie zaczęły się również wycinki.
– Dopóki te drzewa stoją, projekt można zmienić – przekonuje Krzysztof Gorczyca, prezes Towarzystwa dla Natury i Człowieka, organizator demonstracji. – Gdybyśmy ogłosili tu marsz, rozlepili plakaty i zaprosili ludzi, byłyby ich grube setki – mówi Gorczyca. Według organizatorów we wczorajszej akcji brało udział 145 osób. – To chyba dość popularne wśród mieszkańców Lublina stanowisko, że drzewa są ważniejsze niż dodatkowe pasy jezdni, w śródmieściu zupełnie zbędne, które na dłuższą metę nie rozwiążą żadnych problemów.
Drzewa zdobiące Lipową mają być usuwane pod budowę dodatkowych pasów ruchu (tak jest w przypadku szpaleru drzew przed Plazą) i ze względu na planowane poszerzenie jezdni w miejscach, gdzie mają powstać wysepki na środku przejścia dla pieszych. Przeciwnicy wycinek przekonują, że poszerzanie jezdni jest zbędne.
Jako przykład bezsensownej ich zdaniem wycinki wskazują wysepkę planowaną na przejściu przez jezdnię przy skrzyżowaniu z ul. Skłodowskiej. Jej budowa będzie się wiązać ze ścięciem dorodnej lipy. – To przejście nie należy do niebezpiecznych, a i tak są tu światła i one pozostaną – zauważa Gorczyca – Zapewne chodzi o to, żeby łatwiej było sterować ruchem samochodów, a piesi będą sterczeć na rozpalonej wysepce aż zmieni im się światło.
Władze miasta stale zapewniają, że jeszcze będą próbować zmniejszyć skalę wycinek. – Będziemy robić wszystko, żeby na etapie wykonawczym ograniczyć usuwanie drzew – deklarował w czwartek Grzegorz Jędrek z biura prasowego Ratusza. Biuro nie podaje jednak nawet przybliżonej liczby drzew, które mogłyby ocaleć.
Działacze Towarzystwa dla Natury i Człowieka mają własne pomysły na zmiany w projekcie przebudowy mające skutkować ocaleniem ulicznej zieleni. Swoje propozycje przekazali już władzom miasta. – Nic nam nie wiadomo, żeby ktokolwiek się nad nimi pochylił – mówi Gorczyca. – Tymczasem planuje się siekierezadę, która nieodwracalnie odmieni ulicę. Jeżeli zniknie tu prawie połowa drzew, to Lipowa przestanie być lipową.