Przeciwni zabudowie górek czechowskich przynieśli do Ratusza 1700 podpisów pod protestem i zapowiedzieli, że to nie koniec ich akcji. – Górki to nasze wspólne dobro – tłumaczą. – Pamiętajmy, że to własność prywatna – podkreśla prezydent
Protestujący nie chcą, by miasto zmieniło przeznaczenie górek, a nad taką zmianą już pracują miejscy planiści. I choć jest jeszcze za wcześnie, by przesądzić co z tego wyniknie i co ostatecznie trafi pod głosowanie w Radzie Miasta, to mniej więcej wiadomo, czego się można spodziewać.
Oznajmił to prezydent Lublina, mówiąc że skłonny jest pozwolić na zabudowanie mieszkaniami 40 proc. górek. – To ładnie brzmi „40 proc. pod zabudowę i 60 proc. pod zieleń”, tylko że 40 proc. to prawdopodobnie maksimum tego co można z tego terenu wycisnąć. Nie jest to żaden kompromis, tylko całkowite pójście na rękę inwestorowi – ocenia Krzysztof Gorczyca, prezes Towarzystwa dla Natury i Człowieka, które włączyło się w protest. – Pozostałaby tylko dolina pośrodku i jeśli będzie obudowana dookoła, to nie będzie się różniła od wąwozów znanych z Czubów i LSM.
O to, by zmienić przeznaczenie terenu zabiegał jeszcze poprzedni właściciel terenu, kielecka spółka Echo Investment. Od niej górki kupiła w marcu lubelska firma z deweloperskiej grupy TBV i od razu zapowiedziała, że chce tu budować mieszkania.
– Deweloper wiedział co kupuje – mówi Gorczyca. – Ten teren to nasze wspólne dobro. Tak, jak las Stary Gaj, który też nie należy do mieszkańców Czubów, ani nadleśnictwa, tylko jest wspólnym dobrem. Nie tylko ze względów spacerowych, ale i klimatu całego miasta, jakości życia i dostępności do tego typu obszarów rekreacyjnych. Dlatego to mieszkańcy powinni być stroną tej dyskusji, a nie deweloper.
– Najpierw wypadałoby się spotkać z inwestorem, a takiego spotkania nie było – stwierdza tymczasem Krzysztof Żuk, prezydent Lublina. – Pamiętajmy, że to własność prywatna i nie można założyć, że teren zachowa obecny kształt i będzie dostępny dla mieszkańców, bo w którymś momencie może zostać całkiem ogrodzony.
Prezydent dodaje też, że górki czechowskie i tak mogą być częściowo zabudowane (choć w inny sposób), bo pozwala na to obecny plan zagospodarowania terenu, nad którego zmianą pracują ratuszowi urbaniści. – Zabudowa jest tu możliwa na ponad 30 proc. obszaru – mówi Żuk.
Protestujący mieszkańcy przyszli w poniedziałek do Ratusza z pismami protestacyjnymi (na zdjęciu). Podpisy zbierali m.in. chodząc od drzwi do drzwi. – To nasza oddolna inicjatywa – wyjaśnia pan Przemysław, jeden z organizatorów protestu. – Mam dość oglądania budynków i ścian – mówi Jacek Telenga, który mieszka teraz w centrum, a w planach ma przeprowadzkę w pobliże górek czechowskich. – Chciałbym na stare lata zamieszkać z przyjemniejszymi widokami.
Do włączenia się w protest wzywa wszystkie rady dzielnic przewodniczący Rady Dzielnicy Czechów Południowy, Andrzej Filipowicz. W swym mailu oświadcza, że ma dokumenty, których treść „poraziłaby” większość mieszkańców i że zdeponował je „w jednej z londyńskich kancelarii prawnych z dyspozycją ich ujawnienia w przypadku najmniejszych nawet prób nacisków na sygnatariuszy petycji w obronie górek czechowskich”. Pytany co to za materiały oświadcza: – To są głównie dokumenty urzędowe wytworzone w Urzędzie Miasta Lublin i jego organach. Tylko tyle mogę powiedzieć.