Mierzącego ponad metr długości węża znaleźli pracownicy sortowni pocztowej na lubelskim Felinie. Policja szuka nadawcy przesyłki
- Po godz. 1 w nocy zadzwonili do mnie z poczty i powiedzieli, że trzeba odłowić pełzającego węża. W słuchawce słychać było krzyki i piski - mówi Bartłomiej Gorzkowski, pasjonat gadów z Lubelskiego Egzotarium przy ul. Metalurgicznej.
Gada udało się złapać po kilku minutach. Był wycieńczony, wychłodzony i odwodniony. Okazało się, że to wąż zbożowy (Pantherophis guttatus), niejadowity gatunek. - Jest bardzo popularny wśród hodowców, bo niedużo kosztuje, średnio do 100 zł - wyjaśnia Gorzkowski.
Wąż zbożowy występuje najczęściej na polach uprawnych i nieużytkach w środkowej i południowo-wschodniej Ameryce Północnej. Jak dodaje Gorzkowski, handel takimi okazami kwitnie na forach i aukcjach internetowych. Często zwierzęta trafiają w ręce nieodpowiedzialnych hodowców.
- Są nagminnie wysyłane m.in. za pośrednictwem poczty z narażeniem życia zwierząt czy bezpieczeństwa ludzi. Mimo że zabrania się wysyłania zwierząt w ten sposób.
Wąż trafił do egzotarium przy lubelskim schronisku dla zwierząt. To nie pierwszy taki okaz w tym miejscu. Przebywają tam m.in. pyton tygrysi, znaleziony w Parku Ludowym, pająk ptasznik, który spacerował po klatce schodowej w bloku przy ul. Nałkowskich czy skorpion pandimus cavimanus, którego wujek kupił w prezencie 7-letniemu siostrzeńcowi.
Policja ustala nadawcę
Sprawa znalezionego w środę węża trafiła na policję. Zawiadomienie złożył pracownik poczty. - Ustalamy wszystkie okoliczności tego zdarzenia. Sprawdzamy skąd wzięła się ta paczka i kto był jej nadawcą - wyjaśnia Kamil Gołębiowski z lubelskiej policji.
Według ustawy o ochronie zwierząt z 1997 r.: "Nikt nie może przewozić zwierząt w sposób powodujący ich okaleczenie lub przyczyniający się do zadawania im cierpienia”.
- Moim zdaniem zostały złamane przepisy tej ustawy. Miejmy nadzieję, że uda się ustalić nadawcę i wyciągnąć konsekwencje - uważa Gorzkowski.
Grozi za to areszt lub grzywna.