Od pół roku nie może samodzielnie jeść ani pić. Pingwinowi z warszawskiego zoo pomoże firma z podlubelskiego Nasutowa.
- Nie może sam jeść i pić. Musi być karmiony z ręki, co wiąże się dla niego z dużym stresem. W przeciwnym razie groziłaby mu śmierć głodowa - mówi Agnieszka Czujkowska, opiekunka pingwinów w warszawskim zoo.
Dotychczasowe próby pomocy pingwinowi, przez media pieszczotliwie nazwanego "Półdzióbkiem”, nie powiodły się. Przygotowana dla niego proteza po miesiącu odpadła. Nie zdała egzaminu także kolejna proteza, która powstała przy użyciu drukarki 3D. Opiekunom zwierzęcia nie było łatwo znaleźć pomoc, bo nikt dotąd nie przeprowadzał podobnych zabiegów.
- To pierwszy taki przypadek, do tej pory nie było tak niesfornego pingwina - przyznaje Agnieszka Czujkowska.
- Z naszych kompozytów zrobiliśmy model dzioba w skali 1:1 w odpowiednim kolorze i kształcie. Teraz postaramy się go przyczepić, najprawdopodobniej za pomocą specjalnego kleju, ale na wszelki wypadek weźmiemy ze sobą zestaw wielu różnych materiałów - mówi Grzegorz Kalbarczyk, lekarz stomatologii i właściciel Arkony.
Zabieg zostanie przeprowadzony w czwartek w Warszawie. Będzie w nim uczestniczył dr Marcin Gołyński z Wydziału Medycyny Weterynaryjnej Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie. - To prawdopodobnie pierwszy taki zabieg na świecie. Wykonywano je u orłów, czy gęsi, ale u pingwinów nikt jeszcze czegoś takiego nie robił. Mamy tu do czynienia ze specyficznym kształtem i budową dzioba, do tego chcemy uniknąć ingerencji w tkanki żywe - tłumaczy dr Gołyński.