Jarosław Szymczyk po blisko ośmiu latach wraca do Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego. Od 3 stycznia pokieruje Wydziałem Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego.
Szymczyk w gmachu przy ul. Spokojnej nie jest postacią anonimową. I to nie dlatego, że nosi to samo imię i nazwisko, co były komendant główny policji, znany z głośnej sprawy wybuchu granatnika w siedzibie KGP (zbieżność jest przypadkowa).
Ten Jarosław Szymczyk w LUW pracował od 2002 roku. W latach 2008-2016 roku był dyrektorem generalnym urzędu. Ze stanowiskiem pożegnał się, gdy w wyniku wprowadzonej po przejęciu rządów w kraju przez Prawo i Sprawiedliwość wyższe stanowiska w służbie cywilnej mogły być obsadzane w drodze powołania, a nie konkursu. Była to jedna z pierwszych decyzji personalnych podjętych przez ówczesnego wojewodę Przemysława Czarnka. Szymczyk przez kilka miesięcy pełnił funkcję radcy generalnego, a wkrótce został kierownikiem Centrum Powiadamiania Ratunkowego, jednostki urzędu odpowiedzialnej za funkcjonowanie numeru alarmowego 112.
Po tym, jak w ubiegłym tygodniu wojewodą lubelskim został Krzysztof Komorski z Koalicji Obywatelskiej, okazało się, że w trybie pilnym trzeba obsadzić stanowisko dyrektora Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego. Jego dotychczasowy szef, związany z PiS Andrzej Odyniec, odszedł z pracy. Wybór padł właśnie na Szymczyka.
– Doskonale zna strukturę urzędu, jego zasoby kadrowe, specyfikę funkcjonowania oraz administrację zespoloną i środowisko organizacji pozarządowych, które w tym obszarze funkcjonują – mówi wojewoda Komorski. I dodaje: – Na dzień dzisiejszy naszym priorytetem jest, aby ten wydział był wzmocniony kadrowo i merytorycznie, żebyśmy mieli poczucie bezpieczeństwa i mogli na bieżąco podejmować działania interwencyjne.
Sam Szymczyk przyznaje, że ma świadomość, że w związku z obecną sytuacją czeka go trudne zadanie. – Mam nadzieję, jako osoba pracująca w Lubelskim Urzędzie Wojewódzkim od ponad 20 lat, że wydział będzie pracował sprawnie i ściśle współpracował nie tylko z komórkami organizacyjnymi urzędu, co jest normalne, ale również wzmocni swoją działalność w zakresie współpracy z samorządem terytorialnym – mówi przyszły dyrektor WBZiK.
I podkreśla, że jednym z najbliższych wyzwań będzie przeprowadzka jednostki do budynku u zbiegu al. Kraśnickiej i ul. Wojciechowskiej, gdzie od ubiegłego roku mieści się siedziba Centrum Powiadamiania Ratunkowego (podlega ono bezpośrednio wydziałowi) oraz dyspozytorni medycznej. Niezagospodarowane pozostają natomiast pomieszczenia na czwartym i piątym piętrze, do których po wykonaniu niezbędnych praca adaptacyjnych urzędnicy od bezpieczeństwa przeniosą się z dziesiątego piętra gmachu LUW przy ul. Wieniawskiej. – Umożliwi nam to lepszą i bardziej efektywną pracę – zaznacza Szymczyk.
Wiadomo, że nie będzie to jedyna zmiana personalna w urzędzie po objęciu funkcji przez nowego wojewodę. Tuż przed jego powołaniem ze stanowiska dyrektor Wydziału Spraw Obywatelskich i Cudzoziemców zrezygnowała Angelika Konaszczuk, która pracę w LUW rozpoczęła za czasów Przemysława Czarnka, a prywatnie jest szwagierką wpływowego polityka PiS Jacka Sasina. Roszad należy się także spodziewać w gronie najbliższych współpracowników wojewody. – Decyzje będą zapadały na bieżąco. Nie chcę informować o nich przed ich podjęciem - podsumowuje Krzysztof Komorski.