- Epidemia nie wygasa. Nie da się ukryć bezpośredniego powiązania między poluzowaniem restrykcji a pojawianiem się kolejnych ognisk i wzrostem zachorowań - zaznacza prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska z Katedry Wirusologii i Immunologii UMCS w Lublinie.
- Współczynnik reprodukcji wirusa wynosi aktualnie w Polsce 1,11. Co to znaczy i czy mamy powody do obaw?
- Ten wskaźnik (R0) oznacza liczbę osób, które w danej populacji mogą być zarażone przez jedną osobę zainfekowaną koronawirusem (objawowo czy też bezobjawowo). Jeśli współczynnik wynosi np. 2, to oznacza, że jeden zakażony może zarazić dwie kolejne osoby. Im wyższa jest wartość R0, to oznacza, że tym szybciej wirus się rozprzestrzenia. W Polsce wartość tego współczynnika oscyluje od jakiegoś czasu w okolicach 1, ale są województwa np. łódzkie, w których przekracza on 2 – to wskazuje, że epidemia nie wygasa i ma potencjał do wywołania kolejnej fali. Żeby mówić o tym, że epidemia wygasa, współczynnik musiałby spaść sporo poniżej 1. Patrząc na naszych zachodnich sąsiadów, możemy prognozować, że będzie on rósł. W Niemczech przed tygodniem notowano wartość 1,17, a teraz jest już na poziomie 2,8. Widać więc, że epidemia zaczęła nawet przyśpieszać. O tym zresztą informował niedawno przewodniczący WHO.
- Z czego to wynika?
- Wiąże się to ze zniesieniem obostrzeń. Nie da się ukryć bezpośredniego powiązania między poluzowaniem restrykcji a pojawianiem się kolejnych ognisk i wzrostem zachorowań. Z Polski, w tym z województwa lubelskiego, docierają już sygnały o zakażeniach na weselach, komuniach, mszach. Jest to wynik dopuszczenia organizacji wydarzeń dla większej grupy osób. W takiej sytuacji, kiedy epidemia jeszcze nie wygasła, kolejnych zakażeń będzie coraz więcej. To nieuniknione. Trudno przewidzieć, jaką wartość osiągnie współczynnik reprodukcji wirusa w Polsce, ale na pewno możemy spodziewać się wzrostu.
- Jest szansa, że współczynnik spadnie w Polsce poniżej 1 i epidemia zacznie wygasać?
- Ten scenariusz jest raczej wątpliwy. Prawdopodobnie będzie się utrzymywał w okolicach 1 i będziemy mieć do czynienia z nowymi lokalnymi ogniskami. Wirus nie zniknie, wbrew temu co już sądzi duża część społeczeństwa. Zaklinanie rzeczywistości i chodzenie bez maseczek niewiele tu pomoże. Taka sytuacja utrzyma się prawdopodobnie do jesieni, kiedy spodziewany jest wysyp zachorowań i kolejna fala epidemii.
===
Dotychczas (stan na 23 czerwca na godz. 16) na terenie województwa lubelskiego potwierdzono 609 przypadki zakażenia koronawirusem, z czego 483 osoby to ozdrowieńcy, a 17 osób zmarło.