Nazwa wódki „Lubelska” jest zbyt podobna w wymowie do niemieckiej marki „Lubeca” – uznał sąd Unii Europejskiej. Odrzucił tym samym wniosek o rejestrację graficznego znaku „Lubelska” jako unijnego znaku towarowego.
O problemach firmy Stock Polska, producenta „Lubelskiej” informuje portal Onet.pl. Przed trzema laty firma wniosła do Urzędu Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej (EUIPO) o rejestrację graficznego znaku „Lubelska”, jako unijnego znaku towarowego dla swoich trunków.
Sprzeciw wobec rejestracji tego znaku zgłosił jeden z niemieckich producentów, który już w 1985 r. zarejestrował nazwę „Lubeca”, również dotyczącą alkoholi. W rezultacie EUIPO oddalił wniosek polskiej firmy. Unijni urzędnicy ocenili, że podobna wymowa obu nazw może być myląca dla klientów. Zwłaszcza, że w obu przypadkach chodzi o alkohole.
Firma Stock Polska bezskutecznie odwoływała się od tej decyzji. Sprawa trafiła do Sądu UE. Ten z końcem ubiegłego tygodnia przychylił się do decyzji EUIPO. Uznał, że urząd słusznie stwierdził, iż konsumenci nie będą zwracać uwagi na inne znaki graficzne, ale na brzmienie nazwy produktu.
Zdaniem sądu obie nazwy brzmią zbyt podobnie. Fonetyczne podobieństwo obu wyrazów może prowadzić do pomyłek, np. przy zamawianiu alkoholu w barze czy restauracji.