Monitorowanie kampanii wyborczej kandydatów na prezydenta i radnych w Lublinie zapowiedziała dbająca o przejrzystość finansów publicznych Fundacja Wolności. Jej działacze szukają osób, które nie należą do partii politycznych i nie będą kandydować w wyborach.
– Chcemy patrzeć kandydatom na ręce i sprawdzać, czy prowadzą działania kampanijne zgodnie z prawem. To będzie świadczyć o tym, czy będą godnie sprawować swoje mandaty. Intencją jest to, by wszyscy mieli równe szanse – mówi nam Krzysztof Jakubowski, prezes fundacji.
Wolontariusze mają m.in. zbierać obietnice wyborcze (w celu późniejszego ich rozliczenia), sprawdzać właściwe oznaczenia materiałów wyborczych czy liczyć pojawiające się na mieście billboardy.
– Z doświadczenia wiemy, że w sprawozdaniach z kampanii nie jest podawana ich liczba, a tylko faktury z kwotami. Jeśli będziemy wiedzieć, że faktura opiewa np. na 2 tys. zł, a kandydat wywiesił cztery afisze, to może być to zgodne z prawdą. Ale jeśli przy takiej samej kwocie będzie ich kilkadziesiąt, to są już podstawy do zgłoszenia wątpliwości do Państwowej Komisji Wyborczej – tłumaczy Jakubowski.
Osoby zainteresowane wolontariatem mogą liczyć na bezpłatne szkolenie, ubezpieczenie i bezpłatne przejazdy komunikacją miejską w czasie wykonywania obowiązków. Swoje zgłoszenie można przesyłać na adres: kontakt@fundacjawolnosci.org.
Tu więcej, tam mniej
We wtorek radni województwa przyjęli zmiany w uchwale dotyczącej podziału na okręgi wyborcze. Ich granice pozostają te same, ale w dwóch zmieni się liczba mandatów. Mieszkańcy okręgu nr 2 (tzw. okołolubelskiego”) obejmującego m.in. powiaty lubelski ziemski, puławski, kraśnicki i janowski wybiorą nie dziewięciu, a dziesięciu radnych. Straci na tym okręg nr 5, czyli zamojski. Do tej pory miał on siedmiu przedstawicieli, a teraz będzie miał jednego mniej. Zmiany są podyktowane danymi demograficznymi. O liczbie mandatów w danym okręgu decyduje liczba osób mieszkających na jego terenie.