Pracownicy Wojskowej Administracji Koszar w Lublinie upominają się o kilkaset tysięcy złotych. Twierdzą, że pieniądze trafiły poza jednostkę.
Ponad 50 osób otrzymało wtedy wypowiedzenia z pracy. W połowie marca przyjęli propozycję pracy w jednostce na Majdanku.
- Przez to musiała się zmienić kategoria naszego zaszeregowania. Co oznaczało obniżenie pensji o 200 zł - mówi jeden z pracowników WAK.
- Potem dowiedzieliśmy się, że wcale nie musiało do tego dojść - dodaje inny. - Bo nasi nowi przełożeni dostali rozkaz przejęcia osób zatrudnionych w jednostkach przy Kruczkowskiego i al. Racławickich na dotychczasowych warunkach.
Pracownicy zaczęli więc kierować sprawy do sądu o przyznanie należnych im różnic.
Sprawa jednego z nich zakończyła się w minioną środę. - Zawarliśmy ugodę - mówi. - Wojsko wypłaci mi 1,8 tys. zł. Ale to tylko część tego, co mi się należy.
Janusz Boroś odszedł z WAK-u w listopadzie zeszłego roku. Też złożył doniesienie do prokuratury. - Nie mam nic do stracenia - tłumaczy.
- Wszczęliśmy postępowanie wyjaśniające - mówi płk Przemysław Dudzik, wojskowy prokurator garnizonowy w Lublinie. - Chcemy sprawdzić wszystkie aspekty złożonego zawiadomienia, dotrzeć do świadków i dokumentów.
Zdaniem byłych i obecnych pracowników WAK należne im pieniądze - łącznie ok. 700 tys. zł - "wyprowadzono z jednostki”. - Nasi przełożeni pokazali w sądzie potwierdzenie odbioru rzekomego wyrównania z podrobionymi naszymi podpisami - mówi jeden z nich.
W sprawie sfałszowania podpisów cztery osoby skierowały doniesienie do lubelskiej prokuratury. Ta w grudniu ub. roku umorzyła dochodzenie z powodu niewykrycia sprawcy przestępstwa.
Lubelski garnizon niczego nie chce komentować. Odsyła do Ministerstwa Obrony Narodowej. MON odpisał nam wczoraj. - "Wszystkie aktualnie podnoszone przez pracowników zarzuty, które dotyczą rozformowania WAK w Lublinie i ustalenia wysokości wynagrodzenia, zostały rozstrzygnięte w prawomocnie zakończonych sprawach przez sądy cywilne” - czytamy w odpowiedzi resortu. W niektórych przypadkach sądy oddaliły roszczenia pracowników, w niektórych orzekły wypłatę należnych pieniędzy.
Do zarzutów o "wyprowadzeniu z lubelskiego garnizonu” pieniędzy MON się nie odnosi.
Do sprawy wrócimy.