Przez ostatnie kilka lat do zakładu anatomii zgłosiło się 150 osób, które po śmierci, chcą swoje ciała podarować nauce. Ale kolejnych zgłoszeń uczelnia już nie przyjmuje. – Za dwa lata może zabraknąć nam miejsca na ciała – obawiają się medycy.
Przez lata uczyli się na nim przyszli medycy. W podziękowaniu Uniwersytet Medyczny pokrył koszty pochówku i umieścił nazwisko dawczyni na tablicy pamiątkowej. W "ostatniej drodze” towarzyszyło jej kilkadziesiąt osób, głównie studentów i pracowników UM w Lublinie.
Od tamtej pory program cieszył się ogromną popularnością. Tak dużą, że dwa tygodnie temu uczelnia zdecydowała się zawiesić akcję.
– Nie przewidywaliśmy nawet, że zgłosi się do nas tylu zainteresowanych. Teoretycznie, za dwa lata może zabraknąć nam miejsca na ciała zmarłych – mówi prof. dr hab. Ryszard Maciejewski, prorektor ds. nauki UM.
Chętni mogli zgłaszać się do rektoratu uczelni lub bezpośrednio do Katedry Anatomii Prawidłowej Człowieka. Tam dostawali kwestionariusz, który potwierdzali notarialnie w dwóch kopiach. Musieli też wyznaczyć osobę, która miała poinformować uniwersytet o śmierci donatora. Podarowane ciało służy studentom średnio przez około trzy lata. Potem uniwersytet pokrywa koszty pochówku.
– Zgłaszali się do nas ludzie w różnym wieku, kobiety i mężczyźni. To często osoby, które wiele w życiu doświadczyły, przezwyciężyły śmiertelne choroby. Ich decyzje są zazwyczaj efektem głębokich przemyśleń – mówi prorektor.
Jedną z takich osób jest Grażyna Kuźmicka z Lublina. – Decyzję podjęłam dwa lata temu. To ludzki gest, chęć zrobienia czegoś dobrego dla innych – tłumaczy pani Grażyna. – Przyszli lekarze muszą się przecież wszystkiego wcześniej nauczyć, zobaczyć, jak zbudowany jest człowiek, również od wewnątrz. Mnie po śmierci to już nie będzie bolało – podkreśla.
Popularność Programu Świadomej Donacji wcale nie dziwi socjologów. – Społeczeństwo ma coraz większa świadomość. Zmienia się też obyczajowość pogrzebowa – mówi dr Dariusz Wadowski, socjolog Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. – To także efekt wielu kampanii apelujących o przekazywanie organów do przeszczepów. Takie akcje mają swoich zwolenników także wśród duchownych.