Do redakcji zadzwonił mieszkaniec Busówna: – Zróbcie coś. Niewidome, upośledzone dziecko od miesięcy nie było w szkole. Nie wychodzi z domu. Jeszcze trochę i zupełnie zdziczeje.
Jak twierdzi Norbert Barszczewski, dyrektor ośrodka, chłopak przez dwa lata więcej czasu spędzał w Busównie niż w szkole w Radomiu. Teraz także siedzi w domu, chociaż matka obiecywała, że zawiezie go do szkoły.
Pracownica Ośrodka Pomocy Społecznej w Wierzbicy: – Matka Kamila ciągle nas zwodzi. Za każdym razem na pytanie, kiedy wyśle syna do szkoły odpowiada, że za kilka dni. Nie robi tego. Tłumaczy, że nie ma pieniędzy.
Pomoc społeczna przyznała matce Kamila zasiłek pielęgnacyjny, rodzinny, a także stały w wysokości ponad 400 zł. Dostaje także alimenty na dwójkę dzieci. Do Radomia i z powrotem może dojechać za darmo. Dlaczego zwleka z wyjazdem? Kiedy zadaliśmy jej to pytanie odpowiedziała po chwili milczenia: – Miałam zamiar go zawieźć... za kilka dni. Ja nigdy nie powiedziałam, że nie chcę oddać dziecka do szkoły. Chcę i to jak najszybciej, tylko te finanse...
W Starostwie Powiatowym w Chełmie dobrze znają sytuację Kamila, uważają jednak, że wyegzekwowanie obowiązku szkolnego należy do wójta. Andrzej Chrząstowski, wójt Wierzbicy, odpiera te zarzuty tłumacząc, że to starostwo gromadzi dokumentację w tej sprawie, a wszelkie pisma z Radomia trafiają właśnie tam. – Ale zajmę się sprawą – obiecuje.
Mieczysława Sołtys, dyrektor szkoły w Wierzbicy wyjaśnia, że do matki Kamila wysłano pismo, w którym nakazano jej odwieźć syna do szkoły do 15 października. – Jeśli tego nie zrobi, grozi jej grzywna. Ma jeszcze kilka dni do końca tego terminu. Poczekajmy.
Tymczasem Kamil ciągle jest w domu. Jak mówi matka, dużo się tutaj nauczył. Może nawet więcej niż w szkole. Jak spędza dzień? Bawi się, słucha radia. Norbert Barszczewski twierdzi, że po tylu latach zaniedbania jest mała szansa, że dziecko osiągnie taki poziom rozwoju, jaki byłby możliwy do osiągnięcia w specjalistycznym ośrodku.
– Ważne jest, aby trafił jak najszybciej do odpowiedniej placówki. Każdy dzień zwłoki to krzywda dla dziecka – podkreśla Barszczewski.