Dlaczego lubelski Ratusz powierzył zlecenie prywatnej spółce nie organizując przetargu? Wyjaśnia to kontrola prowadzona przez Regionalną Izbę Obrachunkową. A miasto gorączkowo szuka wytłumaczenia. Mimo że dokumenty świadczą o czymś innym.
Przypomnijmy. Sprawa dotyczy administrowania miejskim składowiskiem ziemi przy ul. Zawilcowej. Zajmuje się tym spółka Kom-Eko. W 1993 roku zawarła z miastem stosowną umowę. I choć była to umowa na czas określony, to Ratusz stale przedłużał jej ważność kolejnymi aneksami. Ostatni, szesnasty z rzędu, Urząd Miasta podpisał 30 grudnia ub. roku. Dzięki temu dokumentowi spółka może dostać od miasta ponad 400 tys. złotych. Ale o tym, ile ma kosztować zarządzanie składowiskiem i komu Ratusz tę usługę powierzy, powinien decydować przetarg. Dlaczego?
Bo wartość usługi niemal dwudziestokrotnie przekracza ustawowy próg, powyżej którego Ratusz musi zamieścić ogłoszenie, zebrać wszystkie oferty i wybrać najtańszą.
Ale przetargu nie było i pieniądze trafią do Kom-Eko. W przeszłości z tą spółką współpracował Marian Stani, obecny dyrektor Wydziału Ochrony Środowiska, odpowiedzialnego za składowisko przy ul. Zawilcowej. Stani doradzał Kom-Eko... jak zdobywać pieniądze.
To, jak miejskie pieniądze trafiły do prywatnej spółki, napisaliśmy w Dzienniku 10 stycznia. Wkrótce po tej publikacji do Urzędu Miasta wkroczyli kontrolerzy Regionalnej Izby Obrachunkowej. – Za dwa tygodnie okaże się, kiedy zakończy się nasza kontrola. Potrwa nie dłużej niż dwa miesiące – mówi Agnieszka Szymańska, naczelnik Wydziału Kontroli Gospodarki Finansowej w lubelskiej RIO.
Publikacja Dziennika wywołała oburzenie Ratusza. – Mija się z prawdą i może bulwersować wprowadzoną (...) w błąd opinię publiczną – stwierdził Tomasz Rakowski, rzecznik prezydenta Lublina. W nadesłanym do naszej redakcji piśmie oświadczył, że aneks „będzie obowiązywał do czasu rozpisania i rozstrzygnięcia przetargu na administrowanie składowiska”. Prawo dopuszcza zawarcie „awaryjnej” umowy na czas niezbędny do zakończenia procedur przetargowych. Tyle że w Ratuszu brak jakichkolwiek dowodów na to, że taki przetarg był planowany zanim ukazał się artykuł w Dzienniku.
Sprawdziliśmy to. Każdy z wydziałów Urzędu Miasta zobowiązany jest do przygotowania wykazu przetargów planowanych na dany rok kalendarzowy. Takie wykazy spływają do Wydziału Organizacyjnego UM. Byliśmy tam wczoraj. Zażądaliśmy okazania planu przetargów nadesłanego przez Wydział Ochrony Środowiska. W dokumencie jest mowa o 17 planowanych zamówieniach. Ale nie ma tam ani słowa o składowisku przy Zawilcowej. Plan dotyczący tego miejsca został wysłany faksem dopiero 10 stycznia.
Z pytaniami zadzwoniliśmy do Mariana Staniego, dyrektora Wydziału Ochrony Środowiska w Urzędzie Miasta
•Kiedy będzie ogłoszony przetarg na administrację składowiskiem przy Zawilcowej?
– Jak będzie do tego odpowiednia pora. Ogłosimy to w Biuletynie Informacji Publicznej.
•A kiedy będzie odpowiednia pora?
– Jak to ogłosimy.
•Nie macie żadnych planów, kiedy ten przetarg będzie ogłoszony?
– Jest taki plan. Wiem już, że jest pan w jego posiadaniu.
•Ale w planie nie ma takiego przetargu.
– Bo plan powstał w ubiegłym roku.
•A wtedy nie wiedzieliście, że trzeba będzie ogłosić przetarg?
– Chyba nie wiedzieliśmy.