Spadkobiercy właścicieli pałacu w Kozłówce znowu starają się o spadek. Na czwartkowe posiedzenie sądu przyjadą
do Lubartowa niemal wszyscy najbliżsi krewni Jadwigi i Aleksandra Zamoyskich.
Czy to oznacza koniec muzeum, które co roku odwiedzają coraz większe tłumy turystów? Zamoyscy wcześniej zapewniali, że eksponaty chcą zostawić w Kozłówce jako depozyt. Ale twierdzili też, że znaczna część wyposażenia pałacu może do nich wrócić bez uszczerbku dla kolekcji. – Rodzina Zamoyskich zadeklarowała ostatnio, że chce założyć Fundację Zamoyskich – mówi Krzysztof Kornacki, dyrektor muzeum w Kozłówce. – Przekazaliby jej wyposażenie pałacu.
Jutro dyrektor spotka się z Zamoyskimi. Wtedy się okaże, czy zostawią wszystkie eksponaty w muzeum i czy zażądają odszkodowania.
W 1999 roku Andrzej Zamoyski, syn Jadwigi i Aleksandra Zamoyskich, ostatnich właścicieli Kozłówki, chciał już zwrotu wyposażenia. W połowie ubiegłego roku lubelski sąd nie uznał roszczenia, ale tylko z przyczyn formalnych. Andrzej Zamoyski nie udokumentował, że jest spadkobiercą swego ojca. Teraz Zamoyscy chcą uzupełnić ten brak.
– Postanowienie o nabyciu spadku zastępuje akt własności – tłumaczy sędzia Barbara du Chateau, rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie. – Oznacza, że do spadkobierców należy majątek, który posiadali poprzedni właściciele.
Do Lubartowa mają przyjechać Andrzej i Inka, dzieci ostatnich właścicieli Kozłówki, oraz Anet, córka Adama Zamoyskiego. Mieszkają w USA i Kanadzie. Ich adwokat poprosił sąd o zapewnienie tłumacza z języka angielskiego.