Zatrudnia się w lubelskich restauracjach. Na szefach robi bardzo dobre wrażenie, a potem znika zabierając służbowy samochód i utarg. Pokrzywdzonych przybywa.
Na początku stycznia właściciel „Pizza Lover” w Lublinie szukał kierowcy do rozwożenia pizzy. – Marcin zgłosił się jako pierwszy i został zatrudniony. Cieszył się, bo zaproponowałem mu stawkę, jakiej podobno nie miał w innych firmach, do których aplikował – opowiada Dawid Bucior, właściciel pizzerii. – My też byliśmy pod jego wrażeniem. Był bardzo chętny do pracy, rwał się do wszystkiego. Miał być kierowcą, a zmywał też naczynia i odbierał telefon.
Kilka dni później właściciel lokalu wyjechał na urlop. W czasie jego nieobecności codzienny utarg był zostawiany w pizzerii. Uzbierało się ok. 6200 zł.
– To właśnie te pieniądze ukradł Marcin. Chciał też zabrać służbowy samochód, ale to się nie udało, bo auto miało rozładowany akumulator – mówi Bucior.
Samochód został jednak uszkodzony. Dostawcy musieli rozwozić pizzę wynajętymi samochodami.
Po nitce do kłębka
Ostatni kontakt Marcina W. z „Pizza Lover” to wiadomość wysłana dzień po kradzieży. Napisał, że zmarła bliska mu osoba i nie ma siły przyjść do pracy. Dawid Bucior próbował go odnaleźć. Pojechał pod podany przez niego adres zamieszkania.
– Obok była pizzeria. Wszedłem do niej i zapytałem, czy go znają. Okazało się, że ostrzegano ich przed nim, że to złodziej. Tam dostałem też adres innej pizzerii, którą ta osoba miała okraść. I tak szedłem po nitce do kłębka odkrywając kolejne okradzione lokale – przyznaje Bucior. I dodaje:
– Schemat działania jest zawsze ten sam: mężczyzna zatrudnia się, zdobywa zaufanie, a potem okrada pracodawcę.
Na liście pokrzywdzonych jest m.in. pakistańsko-indyjska restauracja Shani Jani, też z Lublina.
– Nasze auto zostało przywłaszczone przez „nowego” dostawcę, który pojechał z dostawą i już nie wrócił, zabierając samochód, terminal i pieniądze. Podobno nie jesteśmy pierwszą restauracją, która została okradziona przez owego pana – napisali na początku grudnia właściciele lokalu. Sprawę zgłosili policji.
Policja: Jesteśmy na tropie
Kim jest Marcin W.? Na jego Facebooku znaleźć można m.in. informację o tym, że był pracownikiem ochrony oraz kasjerem-sprzedawcą w Żabce. Teraz zatrudniony ma być w jednej z lubelskich firm zajmującej się projektowaniem parków.
– Ta osoba nigdy u nas nie pracowała – słyszymy jednak w firmie. – Jeszcze dziś wystąpimy o usunięcie tej nieprawdziwej informacji.
Sprawą intensywnie zajmują się też policjanci z Komendy Miejskiej w Lublinie. – Jesteśmy na tropie tego mężczyzny – przyznaje kom. Anna Kamola z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. – Poszukujemy go po uzyskaniu informacji o tym, że zatrudnił się w kilku restauracjach na terenie Lublina i powiatu lubelskiego m.in. jako dostawca pizzy. Potem kradł gotówkę i samochody.