Jeszcze nie skończyła się naprawa zniszczeń spowodowanych przez złodziei w ubiegłym roku, a już zgłoszona została kolejna próba kradzieży
Nie był to jednorazowy skok, ale systematyczna praca złodziei. Miasto alarmowało policję w maju, po pierwszych kradzieżach, ale dostało odpowiedź o "wielopłaszczyznowych działaniach”, a kilka dni później sprawa została umorzona.
Dopiero po tym, jak w sierpniu okazało się, że nie świeci już 70 latarni, a o kradzieżach zrobiło się głośno, sprawa nabrała tempa i we wrześniu zatrzymano złodziei. Uwagę funkcjonariuszy zwrócił samochód wolno przejeżdżający koło latarń. W pojeździe znaleziono nożyce, szczypce i kilka par rękawic. Kierowca został zatrzymany, a policja dotarła później do trzech kolejnych mężczyzn.
Naprawa oświetlenia będzie kosztować miasto 331 tys. złotych. Prace jeszcze się nie zakończyły, a na miejscu już pojawili się złodzieje. - Od wykonawcy prac dostaliśmy informację o nowych próbach kradzieży - potwierdza Karol Kieliszek z Urzędu Miasta.
Nieznani sprawcy podkopywali się pod przewody zasilające, uszkodzili też tabliczki elektryczne znajdujące się wewnątrz latarń. Do takich prób kradzieży doszło przy drodze serwisowej ul. Mełgiewskiej w pobliżu sortowni śmieci Kom-Eko. Straty nie są duże i jak na razie nie obciążają kasy miasta, tylko wykonawcę prowadzącego naprawę oświetlenia, bo to on odpowiada za swój "plac budowy”.
Złodzieje póki co są nieuchwytni, niczego podejrzanego nie zarejestrowała też zainstalowana przy tej ulicy kamera. - Zamontowaliśmy ją po ostatnich kradzieżach, zgodnie z zaleceniami policji - mówi Kieliszek.