Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować
• Możemy pogadać?
- A o czym tu gadać...
• Opowie mi pan o sobie, o tym że pan pije? Bo pije pan. Ile to już lat?
- Jasne, że piję. A co mam robić! Nie pamiętam, ile to już lat będzie, ale ja zawsze piłem. Jak młody byłem to też piłem. Z kolegami się zawsze zmontowało jakąś flaszkę, potem coraz więcej i więcej, i tak już zostało. No z 15 lat to już chyba będzie.
• Ale na piwo czy wino trzeba mieć pieniądze.
- Trzeba albo i nie trzeba. Zawsze ktoś ma parę groszy, to się wtedy złożymy, kupimy i się razem wypije.
• Skoro pan nie pracuje, to skąd pieniądze na alkohol i papierosy?
- Ludzie dadzą albo sami kupią butelkę. Koledzy z osiedla, znajomi. Oj tam, pyta się pani tak, jakby nie wiedziała skąd. Raz kupi ten, raz tamten. A mało to rzeczy ludzie teraz wyrzucają do śmietnika? Zawiezie się do skupu i czasami to nawet i na trzy wina wystarczy. Butelki też można sprzedać, puszki, gazety.
• Co pan najczęściej pije?
- Wódki nie, bo za droga. Wina się kupuje, bo są tanie, no i piwo. Jak wino, to takie za 3,50 zł albo za 5,50 zł. Piwo jest tanie, już za 2,90 zł się kupi, a w Biedronce to i nawet za 1,99 zł. Czasami może jakiś spirytus się załatwi na targu, to wtedy się porządzi i to tak fest. Cztery butelki jak się zrobi, to na trzech wystarczy.
• Policja pana nie gania za picie na ulicy?
- Przecież jak wypiję, to nic złego nikomu nie robię. Grzeczny jestem, to za co policja ma mnie ganiać? No co też pani opowiada. Przecież na środku ulicy nie piję.
• A pod sklepem?
- Ja pod sklepem to nie piję, zawsze się znajdzie gdzieś dobre miejsce, gdzie mnie nie widać. Mało to takich miejsc jest? Do piwnicy się pójdzie albo na ławkę tam o! widzi pani? I Komu to przeszkadza, że ja tam będę siedział. Nad Wisłę można pójść. A pani to wszystko pisze, co ja mówię?
• Tak, tak, piszę i słucham.
- I napisze to pani w gazecie wszystko, co ja powiedziałem?
• Tak.
- Ale po co to pani?
• Żeby na przykład młodzi przeczytali, że nie warto pić i staczać się na dno.
- Gadanie. Teraz wszyscy piją, dzieciaki też piją i kobiety piją. Dużo razy widziałem, jak babki wina albo piwa kupowały. Zresztą, latem to pełno ich siedzi w knajpach i nad Wisłą.
• Nie szkoda panu zdrowia?
- Jakiego zdrowia, pani. Gdzie ja mam pójść do pracy, no gdzie? A kto się będzie martwił, że coś się stanie takiemu jak ja. Ja i tak jestem już chory. Wcześniej czy później, co to za różnica. Może ktoś będzie zadowolony z tego, że umrę. Ja się tym nie martwię, niech inni się martwią. Mnie jest dobrze tak jak jest.
• Ma pan rodzinę, dom?
- No mam: dom i dzieci. Dwoje dzieci mam, fajne chłopaki. Moja kobita to już mnie tyle razy z domu wyganiała, że nawet tego nie pamiętam. Zdarza się, że jak popiję, to u kolegi zanocuję, ale do domu wracam jak wytrzeźwieję.
• Nie wstyd panu?
- Najgorzej to rano wstyd, jak się zapalić i wypić chce, a nie ma za co.
• No to może trzeba przestać pić?
- Codziennie to ja nie piję, alkoholikiem nie jestem. Chociaż moja to tak do mnie właśnie mówi, ale niech sobie mówi. Mnie to nie obchodzi.
• Ma pan jakiś zawód?
- Kiedyś na budowie robiłem, ale majster mnie zwolnił, bo popiliśmy z chłopakami w robocie. Trzech nas wtedy poleciało. Nawet dobrze tam zarabiałem, ale majster krótko trzymał. Raz się podpadło i koniec.
• To może trzeba pójść do pracy? Żona i dzieci się ucieszą.
- Ich nie obchodzi, co ja robię. Każdy sobie robi co chce. Ja się tam do nich nie wtrącam, oni do mnie też nie.
• A nie chciałby pan tego zmienić. Żyć tak jak wielu innych ludzi?
- No chciałbym, ale ja już teraz się do niczego nie nadaję. Zmarnowałem się i jestem przegrany.
Rozmawiała Beata Kowalska
Nasz bohater nie zgodził się na zdjęcie