Aż o 10 tys. zmalała w ciągu ostatniego roku liczba bezrobotnych kobiet na Lubelszczyźnie. Coraz więcej z nich zakłada firmy.
Aneta Kruk i Sylwia Wierzchowska 1 lipca otworzyły w Lublinie prywatne przedszkole oraz klub "Kangurek”. - Pomysł wziął się z naszej pasji i doświadczenia w wychowywaniu dzieci - mówi Aneta Kruk, z zawodu geograf. - Postanowiłyśmy robić to profesjonalnie i na własny rachunek. To nasz pomysł na życie - dodaje Sylwia Wierzchowska, zawodowy pedagog.
"Kangurek” został urządzony przez firmę dekoratorską, obiady dostarcza firma cateringowa. Obie są prowadzone przez kobiety, które - podobnie jak Aneta i Sylwia - przystąpiły do projektu Fundacji UMCS "Inicjatywa jest kobietą”. Tutaj dowiedziały się, jak założyć własną działalność i dostały wsparcie finansowe.
Zaradne bezrobotne założyły m.in. księgarnię, gabinet makijażu, firmę sprzątającą, a nawet kancelarię prawną. A bezrobotna krawcowa wpadła na pomysł, by zarabiać na... szyciu sutann. - Właśnie urządzam swoją firmę, kupuję maszyny. Będę szyć też stroje liturgiczne - zapowiada Anna Świątkowska z Ludwina.
Z danych Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Lublinie wynika, że bezrobotnych kobiet wciąż jest u nas więcej niż mężczyzn. W lipcu było ich 65 tys. (mężczyzn 55 tys.). Najczęściej mają wykształcenie średnie (27 tys.) i są w wieku 25-34 lat (22 tys.). Najwięcej mieszkanek Lublina (8 tys.), potem powiatu chełmskiego (ok. 4 tys.).
- W porównaniu z lipcem ubiegłego roku jest ich jednak 10 tys. mniej. I coraz częściej decydują się na własne przedsięwzięcie. W czerwcu zrobiły to 93 panie, a w lipcu 76 - mówi Urszula Żolińska z WUP.
- To efekt kampanii społecznych, które wskazują paniom drogę do zawodowej samodzielności - uważa dr Renata Walczak, doradca zawodowy. - Panie szukają dla siebie furtki na wyjście z bezrobocia, które szczególnie mocno dotknęło je przez ostatnie lata. Jeśli mają pomysł na własną firmę i jest on dostosowany do rynku to sukces przed nimi. Trzeba się tylko odważyć.