Marek W., dyrektor Zarządu Dróg Miejskich w Łukowie, przyłapany na jeździe po alkoholu. Policja zatrzymała mu prawo jazdy. A urzędnik tłumaczy, że zjadł tylko ciasto nasączone alkoholem.
To była rutynowa kontrola łukowskiej drogówki. Ale okazała się bardzo pechowa dla szefa Zarządu Dróg Miejskich w Łukowie.
– Mogę jedynie potwierdzić, że 9 listopada przy ulicy Siedleckiej zatrzymaliśmy do kontroli kierowcę volkswagena. W wyniku badania alkomatem, policjanci stwierdzili, że mężczyzna był w stanie nietrzeźwości – relacjonuje Maciej Zdunek z łukowskiej policji. Marek W. miał w organizmie 0,8 promila alkoholu. – Zatrzymaliśmy jego prawo jazdy. Sprawą zajmie się prokuratura – dodaje Zdunek.
Za jazdę po pijanemu grozi kara grzywny, areszt lub zakaz prowadzenia pojazdów do 3 lat.
Tymczasem urzędnik tłumaczy, że przed zatrzymaniem był na spotkaniu służbowym. – Zjadłem tam ciasto nasączone spirytusem i baryłkę z likierem. Kilka minut później wsiadłem do auta i zostałem zatrzymany. A efekt jest jaki jest, trudno dyskutować z faktami – komentuje Marek W. – Nie postawiono mi jeszcze zarzutów – zauważa. Od poniedziałku przebywa jednak na urlopie.
Burmistrz Łukowa nie wyciągnął jeszcze żadnych konsekwencji wobec niego. – Jesteśmy na etapie analizy, jakie możliwości dają nam przepisy, aby sytuację rozwiązać – przyznaje burmistrz Piotr Płudowski. – Od osób na pewnych stanowiskach, zarówno na szczeblu centralnym czy samorządowym, oczekuje się więcej – uważa jednak burmistrz. – Urzędnicy, którzy mają w naszym mieście odpowiadać za bezpieczeństwo na drogach powinny prezentować wyższy poziom. To naganna rzecz, że kierowcy wsiadają do auta po spożyciu alkoholu. Pijani kierowcy wiozą śmierć. Nie ma mojego przyzwolenia na takie zachowania – podkreśla na koniec burmistrz.