Małgorzata Chodkowska, bibliotekarka z Lublina staje przed Komisją Dyscyplinarną dla Nauczycieli, bo wbrew ubiegłorocznym obostrzeniom nie chciała zakładać w pracy maseczki. Grozi jej zwolnienie z pracy.
To nie pierwszy przypadek, kiedy sprawa związane z obostrzeniami epidemiologicznymi w szkołach znajdzie swój finał przed Komisją Dyscyplinarną dla Nauczycieli przy wojewodzie lubelskim. – Pierwsza była sprawa z 2020 r. Skierowali ją rodzice jednej z uczennic, której nauczycielka zwróciła w szkole uwagę na obowiązek zakładania maseczki – mówi Weronika Jezior, szefowa Komisji.
Nauczycielka została uniewinniona.
Chciał mieć na piśmie
Wciąż toczy się natomiast sprawa nauczyciela w-f ze Szkoły Podstawowej nr 51 w Lublinie. Mężczyzna mimo nałożonej na niego kwarantanny przyszedł do szkoły, w której pracuje, żeby dostać tę decyzję na piśmie.
– Nauczyciele to w większości odpowiedzialna grupa zawodowa. Przestrzegają zaleceń epidemicznych – mówił nam w październiku ubiegłego roku Marek Krukowski, dyrektor SP 51 (rok wcześniej szkoła na swojej stronie interentowej odcinała się od poglądów nauczyciela, który był organizatorem marszu przeciwników pandemii. – Jesteśmy tu po to, żeby zaprotestować przeciwko ograniczeniom, nakazom i zakazom, trzeba to powiedzieć: bezprawnym! Które zostały nam narzucone – mówił. Potem porównywał też lekarzy do doktora Mengele i oskarżał media o manipulację – przyp. aut.). – Ale przyszedł też do szkoły nauczyciel, który miał kontakt z chorym na koronawirusa uczniem. Nałożono na niego kwarantannę, którą zlekceważył i chciał normalnie prowadzić zajęcia. Pani wicedyrektor połączyła się telefonicznie z sanepidem żeby przez zestaw głośnomówiący poinformowano go ponownie o tym, że nie może wychodzić z domu. Ja dzwoniłem w tym czasie na policję. Teraz będę musiał zeznawać w tej sprawie.
Sprawa trafiła do wspomnianej już Komisji.
– Grozi mi nagana. Moja sprawa dotyczy tego, że chciałabym, żeby prawo było przestrzegane – komentuje dziś nauczyciel. – Dla mnie to też jest sprawa w sumie kuriozalna.
Dodaje, że podczas pierwszego posiedzenia „rozegrał się swego rodzaju cyrk i komediodramat”. Mężczyzna nie chciał założyć maseczki. Nie chciał też pokazać zaświadczenia, że ma ku temu medyczne przeciwwskazania.
– Traktuję to dosyć spokojnie – mówi o całym postępowaniu. – Jako swego rodzaju przygodę.
Bibliotekarka bez maseczki
W tym tygodniu rozpoczęło się postępowanie w sprawie Małgorzaty Chodkowskiej, bibliotekarki z Zespołu Szkół Ekonomicznych im. Augusta i Juliusza Vetterów w Lublinie.
– Dyrektor szkoły, w której jestem zatrudniona złożył do rzecznika dyscyplinarnego zawiadomienie o możliwości popełnienia przeze mnie czynu naruszającego prawo i dobro dziecka i zawiesił mnie w pełnieniu obowiązków nauczyciela od marca tego roku. Natomiast rzecznik wystąpił do komisji dyscyplinarnej z wnioskiem o ukaranie mnie karą zwolnienia z pracy – tłumaczyła pokrótce dziennikarzom.
Wiadomo też, że w sprawę zaangażowany był Okręgowy Inspektorat Pracy w Lublinie, który na początku tego roku przeprowadził kontrolę w Zespole Szkół Ekonomicznych. Wykazała ona, że Chodkowska odmawiała zakładania maseczki.
– Z uwagi na fakt, iż ustawodawca, wprowadzając nakaz zakrywania ust i nosa nie wyposażył pracodawcy w narzędzie, w postaci możliwości niedopuszczenia pracownika do pracy, w konsekwencji odmowy zakrywania przez niego ust i nosa, inspektor pracy (…) skierował do pracodawcy wystąpienie dotyczące dopuszczania pracownika do pracy, poza określonymi prawem przypadkami uzasadniającymi nie dopuszczenie pracownika do pracy – informuje Katarzyna Fałek-Kurzyna, rzecznik prasowy Okręgowy Inspektorat Pracy w Lublinie.
Znaczący termin
Pełnomocnik bibliotekarki, mec. Michał Molenda podkreśla, że pierwsza rozprawa jego klientki ma miejsce w czasie bardzo symbolicznym, 28 marca.
– Kiedy teoretycznie ponoć wychodzimy z pandemii, kiedy kończymy z tym najbardziej znanym z symboli ostatnich lat, czyli obowiązkiem maskowania twarzy – mówił. – To pokazuje, że mentalnie wychodzimy z tejże pandemii, powoli zapominamy o sprawie, ale jest masa przypadku w zakładach pracy, kiedy ludzie odpowiadają właśnie za łamanie tego zakazu, który właśnie dzisiaj mimo braku jakiejś wyraźnej poprawy, jeśli idzie o liczbę zakażeń czy zgonów, jest znoszony. Dzisiaj można powiedzieć, że kapituluje.
Korona Polska i Martwy Obywatel
Przed pierwszą rozprawą Chodkowską (kolejne zaplanowano na kwiecień – przyp. aut.) kobietę wspierało kilkadziesiąt osób. Oprócz wspomnianego już wuefisty z Lublina byli to przedstawiciele kilku bardzo „egzotycznych” zgrupowań.
– Dożyliśmy ciekawych czasów, bo to w naszym kraju rządzonym przez ludzi polskojęzycznych kara się (cytat – przyp. aut.) ludzi za to, że potrafią myśleć. Za to, że potrafią inteligentnie myśleć; za to, że potrafię kojarzyć fakty i są prawdziwymi patriotami. Natomiast ludzi, którzy nie potrafią tak myśleć i, którzy uwierzyli w tego telewizora jak w boga wywyższa się i miejmy nadzieję, że te czasy niedługo się skończą miejmy nadzieję, że ci Polacy się wreszcie obudzą i poznają prawdę – grzmiał Bogusław Domański, przewodniczący Konfederacji Korony Polskiej w Lublinie.
– Jesteśmy wolnymi ludźmi. Zabiera nam się najważniejsze prawo: prawo do oddychania – dodawał Jakub Kuśpit ze Stowarzyszenia Bronimy Munduru dla Przyszłych Pokoleń. – Jasno widać, że mamy w Polsce podział na nadludzi, którzy mogą wszystko defraudować, dowolne sumy; znęcać się psychicznie i fizycznie nad innymi ludźmi. Z kolei jest grupa podludzi, która musi respektować sprawy wszelkie; prawo napisane przez tych ludzi.
– My jako ludzie ciągle żyjący w starciu z systemem jesteśmy martwymi obywatelami. To jest straszne (…). Myśmy się urodzili bez maseczek i bez maseczek umrzemy. Następne pokolenia, tak jak po holokauście, musi wiedzieć, że to się nie może powtórzyć i tego proszę żebyśmy dopilnowali. Ja mogę za to umrzeć bandytów trzeba rozliczyć – Tomasz Snuptowicz, z Akcja Martwy Obywatel.
„Lumpen inteligencja”
W obronie nauczycielki głos zabierali także wykładowcy Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
– To jest znakomity materiał na scenariusz do teatru absurdu. Pani Małgorzata jest oskarżana o to, że nie nosiła maseczki, co jak wiemy nie stanowiło żadnego zagrożenia w szkole. Było zupełnie nieuzasadnione ze względów prawnych oraz medycznych – uważa prof. Ryszard Zajączkowski, wykładowca KUL i członek Polskiego Stowarzyszenia Niezależnych Lekarzy i Naukowców. – Jestem przekonany, że ostatecznie do głosu dojdzie zdrowy rozsądek i wiedza medyczna. Gdyby stało się tak, że zostałaby pociągnięta do odpowiedzialności za to, co robiła, to należałoby upublicznić nazwiska i zdjęcia osób, które są odpowiedzialne za ten stan rzeczy i opatrzyć je tytułem „lumpen inteligencji”. W polskiej szkole funkcje decydenckie pełni „lumpen inteligencja”.
– Mamy dzisiaj do czynienia z groteską – wtórował prof. Mirosław Piotrowski, wykładowca KUL i były europoseł. – Tak naprawdę te represje wyszły od góry i nie możemy nawet tutaj winić ministrów chociaż na nich spadnie odpowiedzialność, bo moim zdaniem minister zdrowia i minister edukacji, to są tylko pacynki, którymi porusza się z Nowogrodzkiej. Ale ci ludzie odpowiedzą za nieprzestrzeganie prawa, za łamanie konstytucji.
Sama bibliotekarka nie pracuje od 11 miesięcy. Wciąż pobiera jednak wynagrodzenie.
– To są coraz bardziej niezrozumiałe dla mnie wydarzenia – mówi. – Mogę stwierdzić, że ja w tej chwili funkcjonuje w jakiejś w nierzeczywistej rzeczywistości zawodowej. Paradoksalnej i dla mnie kompletnie niezrozumiałej.