Inscenizacja bitwy z bolszewikami pod Komarowem była kulminacyjnym punktem obchodów 98. rocznicy tego wydarzenia
Obchody pod nazwą „Komarowska Potrzeba 2018” zorganizowano w miejscu bitwy, w Woli Śniatyckiej. Trwały cztery dni, zakończyły się w minioną niedzielę. Można było podziwiać manewry kawalerii z udziałem 120 jeźdźców - członków ochotniczych grup kultywujących kawaleryjskie tradycje, organizacji paramilitarnych i proobronnych.
W manewrach uczestniczyli także żołnierze jednostek operacyjnych Wojska Polskiego, między innymi z Hrubieszowskiego Pułku Rozpoznawczego i 25. Brygady Kawalerii Powietrznej, 25. Batalionu Lekkiej Piechoty w Zamościu wchodzącego w skład 2. Lubelskiej Brygady Obrony Terytorialnej.
Nie zabrakło koncertu „Dla Niepodległej” i wspólnego śpiewania między innymi pieśni ułańskich i legionowych z Zespołem Kameralnym Orkiestry Symfonicznej im. Karola Namysłowskiego z Zamościa.
Niedzielne Święto Kawalerii Polskiej zwieńczyła inscenizacja bitwy z udziałem ok. 200 jeźdźców z całego kraju - w ten sposób przypomniano, że 31 sierpnia 1920 r. polscy żołnierze pobili zmierzającą w kierunku Warszawy osławioną armię konną Siemiona Budionnego.
Starcie pod Komarowem historycy uważają za ostatnią wielką bitwę kawaleryjską, która miała ogromny wpływ na przebieg wojny polsko-bolszewickiej. Polskie oddziały liczyły 1,5 tys. żołnierzy, ok. 70 ciężkich karabinów maszynowych i ok. 12-16 dział. Armia Konna Budionnego to ponad 6 tys. żołnierzy, ok. 350 ciężkich karabinów maszynowych oraz ok. 50 dział.
Co ciekawe, oprócz polskiej kawalerii w tej bitwie walczyła także piechota. Była to „lotna kompania szturmowa” kapitana Stanisława Maczka, późniejszego słynnego dowódcy I Dywizji Pancernej z okresu II wojny światowej.
Po komarowskiej bitwie straty strony polskiej oszacowano na ok. 300 poległych i rannych (20 proc. stanu bojowego 1 Dywizji Jazdy) i 500 koni. Największe straty były w 9. pułku ułanów: 120 poległych i rannych, w tym trzech dowódców szwadronów.
Sowieci stracili 2/3 swego stanu osobowego. W rezultacie zdziesiątkowana pod Komarowem armia Budionnego nie odegrała już znaczącej roli w wojnie polsko-bolszewickiej. „Dowódcy przygnębieni. Groźne oznaki rozkładu armii” - ocenił wówczas pisarz Isaak Babel, który jako oficer polityczny i redaktor przyfrontowej gazety uczestniczył w wojnie polsko-bolszewickiej w szeregach 1 Armii Konnej.
Brytyjski historyk Norman Davis o starciu kawalerii pod Komarowem napisał: Spektakl, jakiego Europa nie oglądała już nigdy więcej.