Poranek 14 lutego 1919 roku był mroźny. Czerwonoarmiści rozgrzani perspektywą złupienia „wielkopańskiej Polski” ruszyli do ofensywy. Wojna polsko-bolszewicka groziła eksterminacją polskiej inteligencji i ziemiaństwa
Wczoraj przypadła 100. rocznica rozpoczęcia wojny polsko-bolszewickiej w latach 1919-1920. Według radzieckich strategów Armia Czerwona miała przejść przez Polskę bez większych problemów i zanieść rewolucję do Niemiec, Austrii i na Węgry.
Dziś ten heroiczny bój o istnienie wolnej Polski postrzegamy przez perspektywę Bitwy Warszawskiej, bitwy pod Komarowem, wyprawy kijowskiej. Tymczasem geneza tego konfliktu leży między innymi... w ekonomii.
Perspektywa Warszawy
W powojennym tyglu Europy Środkowej Polska mierzyła się z problemem granic. Na zachodzie Niemcy wciąż chcieli ugrać swoje w sprawie Śląska, a Polskę określali mianem „sezonowego bękarta Traktatu Wersalskiego”. Natomiast Józef Piłsudski przewidywał, że największe problemy Polska będzie mieć na wschodzie. Miał rację.
- Problemy dały o sobie znać z początkiem 1918 roku. Ukraińcy chcieli mieć własne państwo. Terenami spornymi była Wschodnia Galicja lub inaczej Zachodnia Ukraina. Było wiadomo, że Polska będzie rościć sobie pretensje do określonych terenów. Według koncepcji Romana Dmowskiego, Polska ma prawo do wspomnianej Galicji Wschodniej, Litwy, aż po rzekę Zbrucz. Konflikt z Ukraińcami wisiał w powietrzu - mówi prof. Marcin Kruszyński, naczelnik Oddziałowego Biura Badań Historycznych w Instytucie Pamięci Narodowej w Lublinie. - Jeszcze większy problem rodził się w Rosji.
Perspektywa Moskwy
Carska Rosja osłabiona ekonomicznie I Wojną Światową, na skraju upadłości, nie oparła się rewolucji. Niewydolna gospodarka, przestawiona na produkcję wojenna, nie była w stanie zaspokoić potrzeb Rosjan.
Lenin przejmuje słaby kraj, który dalej jest dewastowany i okradany przez głodne i żądne zemsty rzesze ubogich Rosjan. Wali się wielowiekowa utrwalona struktura społeczna. Nie ma już panów, nie ma nahajki.
- Lenin chce opanować sytuację trzema dekretami: o ziemi, o pokoju i samostanowieniu narodów. Nie wyszło. Najważniejszy z nich, dekret o ziemi nie działał, tak jak przewidywał Lenin. Chłopi byli nieufni. Skoro zabrano naszym panom, to i nam w każdym momencie będzie można odebrać te ziemie. Nie garnęli się do gospodarowania i kasa państwowa święciła pustką. Bardzo szybko wprowadzono komunizm wojenny, czyli przymusowe kontyngenty - dodaje prof. Kruszyński.
Rabunek dworów i dóbr bogatych urzędników był szybszym i prostszym sposobem na życie. Nie pomagały działania Feliksa Dzierżyńskiego. W całej Rosji majątki ziemskie rozgrabiono w tempie ekspresowym. W pewnym momencie nie było już, co kraść. Dla podtrzymani ognia rewolucji potrzeba było nowych terenów do grabienia. Lenin zwrócił oczy na „Polskę panów”, rezerwuar dóbr dla spragnionych równości towarzyszy.
Karzeł Wersalu
W radzieckiej prasie na długo przed rozpoczęciem konfliktu z Polska trwa nagonka na nasz kraj. Powszechne wówczas karykatury przedstawiają Polaków jako niedołężnych szlachciców z szabelką, którego gromi czerwonoarmista niosący wolność polskim chłopom i robotnikom.
- Rosjanie nie wyzbyli się postrzegania Polskę przez pryzmat caratu, drobnego wasala, przyszłej republiki. Nasz kraj przedstawiają jako zacofany, archaiczny, targany wewnętrznymi problemami, czekający na wyzwoleńczą armię czerwoną. Według propagandy radzieckiej jesteśmy efemerydą, sezonowym bytem państwowym, karłem Wersalu - dodaje prof. Kruszyński. Tak na marginesie, Niemcy taks samo postrzegają Polskę.
Według Rosji Polska jest łatwym celem, mlekiem i modem płynącym.
- Te materialne cele Lenin przykrywa ideologią, głosząc hasło „przez pańską Polskę do światowej rewolucji” - dodaje prof. Kruszyński.
Trzyelementowa układanka spina się w całość.
Lenin ma w ręku marksistowskie hasło niesienia na bagnetach światowej rewolucji, uwolnienie polskich towarzyszy, chłopów i robotników, spod jarzma obrzydliwie bogatych panów (to usprawiedliwienie dla mordów ziemiaństwa i inteligencji) i trzeci - ukryty - element ekonomiczny: rabunek.
W Rosji istniało silne przekonanie, że ta wojna jest potrzebna ze względów ideologicznych, propagandowych i ekonomicznych. Polska była szansą na chwilową restytucję stanu posiadania, jak za czasów cara.
- Pamiętajmy też, że bolszewicy musieli mieć środki na prowadzenie wojny domowej z Białymi. Polska jest doskonałym przeciwnikiem ideologicznym. Stad w lutym następuje pierwsze uderzenie - mówi prof. Marcin Kruszyński
Ślepi i głusi
Sytuacja Polski w 1919 roku była trudna.
Na zachodzie toczymy spory graniczne z Niemcami, Czechami i Słowakami.
- Powstaje pytanie, czy ktoś będzie wspierać Polskę w konflikcie z bolszewikami. Na Zachodzie, po I wojnie światowej okupionej milionami ofiar, nikt nie chciał kolejnego konfliktu - podkreśla prof. Kruszyński. - Europa nie wie, kim są bolszewicy, nie wie jak ocenić nową ideologię. Politycy ze Starego Kontynentu w dalszym ciągu tkwią w epoce wiktoriańskiej, preferującej salony, a nie ulice. Na Zachodzie Europu komunizm nie zawsze jest postrzegany negatywnie, wręcz przeciwnie. Nikt nie zna tej ideologii, a hasła równości społecznej mają wielu zwolenników Anglii, Niemcach czy w Francji. Zresztą pokosie takiego myślenia będą widoczne później, w latach 20-tych i 30-tych.
Europa nie chciał kolejnej wojny, której zarzewiem mogłaby być nowo powstała Polska. Ententy nie było stać na kolejną wojnę. Jedynie Francja, z egoistycznych pobudek trzymania Niemców w kleszczach, popierała Polskę.
Wspierała naszą armię uzbrojeniem i doradcami. Młode państwo samo musiało stawić czoła Armii Czerwonej...
Bitwa pod Komarowem
W sierpniu 2018 roku rekonstruktorzy ponownie przygotowali inscenizację bitwy między bolszewicką 1 Armią Konną a polską
1 Dywizją Jazdy w trakcie wojny polsko-bolszewickiej. Była to największa bitwa konnicy w wojnie polsko-bolszewickiej, która stanowiła moment zwrotny na południowym froncie, porównywalny z wcześniejszą bitwą warszawską. W bitwie udział brało 6 pułków polskich i 20 radzieckich (łącznie 70 szwadronów). Straty strony polskiej to ok. 300 poległych i rannych (20 proc. stanu bojowego
1 Dywizji Jazdy) i 500 koni. Największe straty były w 9. pułku ułanów – 120 poległych i rannych, w tym trzech dowódców szwadronów.