Widzi pan te pola? Normalnie to łąki. Teraz to woda. Zamarznięta i przysypana śniegiem - pokazuje nam Teresa Lalko z Kuzawki nad Bugiem. - Nie ma szans. Zaleje całą wieś...
- Będzie powódź? - pytamy.
- Pan patrzy - odpowiada kobieta. - Tyle wody to ja nie pamiętam, odkąd tu mieszkam. Wszystkie łąki, które dzielą wieś od rzeki, są pod wodą. Nie ma szans. Jak przyjdzie odwilż, zaleje nas.
Narzędzie do pomiaru wody
Pierwszy w niebezpieczeństwie jest dom Józefa Paluszuka, położony prawie nad samym Bugiem. - Chodźcie, zobaczycie łabędzia - zaprasza nas pan Józef, starszy pan poruszający się o lasce. Łabędź pływa w niewielkim bajorku, dosłownie na środku podwórka Paluszuka.
- Powódź? Jak widzicie, ja już nie mogę narzekać na brak atrakcji - śmieje się pan Józef. I pokazuje rozlewiska Bugu dookoła jego obejścia. - Jeszcze parę dni temu woda dochodziła do stodoły. Teraz jakby trochę opadło - tłumaczy, spoglądając na narzędzie do pomiaru wody (kij włożony w jedno z bajorek).
Pan Józef nie ma jednak wątpliwości. Najgorsze przed nim. - Jak mrozy puszczą, to dopiero się zacznie - nagle poważnieje. - Strach myśleć. Takiej wody, w styczniu tu jeszcze nie było.
Fachowcy mówią, że wszystko przez zator na Bugu, który powstał między Krzyczewem a Włodawą. Rzeka wezbrała. Zaczęła rozlewać się na okoliczne pola i łąki. Utrzymujący się od kilku tygodniu mróz sprawił, że woda, zamiast wsiąkać w ziemię, robi się coraz niebezpieczniejsza.
Odcięci od świata
Ponad tydzień temu woda z Bugu odcięła od świata wieś Mościce Dolne (gm. Sławatycze, na północ od Hanny). Do połowy tego tygodnia służby ratownicze ewakuowały stamtąd 5 osób i ponad 200 zwierząt. Pomagało wojsko. Pozostali mieszkańcy na razie zostali w domach.
- Najbardziej boimy się odwilży - podkreśla Dariusz Trybuchowicz, wójt gminy Sławatycze. - Jak wszystko naraz zacznie się topić, będzie niewesoło.
Podobnie mówi Grażyna Kowalik, wójt Hanny. - Wszyscy trzymamy tu kciuki, żeby nie przyszły nagłe roztopy. Dopóki jest mróz, jesteśmy bezpieczni - tłumaczy.
Woda odcięła od świata także jedno gospodarstwo w Kuzawce, w którym mieszka starszy mężczyzna. - Ten pan nie chciał opuścić domu - mówi wójt. - Codziennie do niego dzwonimy, a straż graniczna dowozi potrzebne rzeczy.
- Funkcjonariusze w czasie codziennej służby monitorują sytuację w gospodarstwach zagrożonych zalaniem. Mają na względzie szczególnie te posesje, gdzie mieszkają osoby starsze i samotne - mówi Dariusz Sienicki z Nadbużańskiego Oddziału SG. - Jeśli jest taka potrzeba, dowożą ludziom żywność i lekarstwa, odśnieżają drogi dojazdowe, dachy budynków oraz pomagają w zabezpieczaniu płodów rolnych i sprzętu rolniczego.
Trzeba będzie pływać
Na razie w gminie Hanna największym problemem może być zalanie dróg dojazdowych do gospodarstw. - Większość naszych rolników ma gospodarstwa mleczne - mówi Kowalik. - Oni uspokajają mnie, że nie martwią się o swoje domy, tylko o to, że mleka nie będzie jak dostarczyć do mleczarni.
Gorzej, jak woda zacznie zalewać gospodarstwa. - Trzeba będzie pływać do domu łódką - mówi Józef Lewczuk z Osieńczuk (na przedmieściach Hanny). - Już tak kiedyś było, wiele lat temu. Teraz nie mam wątpliwości. Woda odetnie nas od świata.
Sytuacja jest na tyle poważna, że losem mieszkańców Mościc, Hanny, Osieńczuk i innych miejscowości w okolicy Bugu zainteresował się sam premier. W poniedziałek wojewoda lubelska, Genowefa Tokarska, mówiła o sytuacji w gminach Hanna i Sławatycze na specjalnej naradzie u szefa rządu. - To, co widzimy w Warszawie, na północy kraju, w Wielkopolsce, także na wschodzie postawić musi w stan najwyższej gotowości wszystkie służby - podkreślił premier Donald Tusk.
Żołnierze w gotowości
Szef rządu poinformował, że w gotowości do prowadzenia akcji przeciwpowodziowej jest ponad 4 tys. żołnierzy. Zarządził też monitoring najważniejszych rzek. I poprosił o wprowadzenie stanu gotowości w policji.
Także wszystkie służby w naszym regionie czekają w napięciu. - Możliwe są różne scenariusze. Najgorszy będzie wtedy, gdy przyjdzie szybka odwilż. Wtedy wszystko popłynie naraz - mówi Włodzimierz Stańczyk, dyrektor Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego w Lublinie. - Na razie sytuacja jest stabilna. Ale wszyscy ratownicy w pełnej gotowości czekają na rozwój wypadków.
Marianna Sasim z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej uspokaja. - Sytuacja, jaka ma miejsce na Bugu, choć jest spektakularna, nie jest czymś nienaturalnym. Gdzieś na rzece między Krzyczewem a Włodawą zrobił się zator. Takie rzeczy czasem mają miejsce. Np. dwa lata temu podobny zator zrobił się u ujścia Bugu. Skutki też były podobne, ale mało kto w ogóle o tym wiedział. Czy mieszkańcom Lubelszczyzny grozi wielka powódź? Mimo zatoru woda na rzece płynie, a jej stan się nie podnosi. Oczywiście, sytuację mogą zmienić nagłe roztopy. Przy szybkim ociepleniu woda w korycie może się podnieść. Może dojść do wezbrania roztopowego i podtopień.