Już 30 września trzy szalone lublinianki - Joanna Widomska-Maciejewska, Anna Bielak i Karolina Barcicka - pobiegną w Maratonie Warszawskim. W ten sposób połączą swoją pasję z pomocą najbardziej potrzebującym
Asia swoją przygodę z bieganiem rozpoczęła ponad dwa lata temu. Z czasem treningi z grupą skrzykniętych telefonicznie znajomych stały się coraz częstsze. Początki nie były jednak łatwe, bo pierwsze starty nie przynosiły dobrych wyników. W pierwszym biegu, w jakim wzięła udział, zajęła ostatnie miejsce. Nie o wyniki jednak chodziło. Zwykłe wyjście z domu dla niej nie jest rzeczą prostą. Jej córka zmaga się z autyzmem. Potrzebuje wyjątkowej opieki.
Wyjątkowe przebranie
- Bieganie pozwala mi naładować akumulatory i być lepszą żoną i matką - przyznaje Joanna Widomska-Maciejewska. - Jest źródłem mojej siły napędowej. Dzięki niemu mogę uporać się ze skutkami codziennego stresu, ale też zwyczajnie się zrelaksować. Poza tym bieganie uzależnia w pozytywnym znaczeniu. Kiedy z jakichś powodów nie możesz biegać systematycznie, czujesz tego braki. W momencie, kiedy przede wszystkim jesteś etatowym rodzicem, a w szczególności rodzicem dziecka niepełnosprawnego, bardzo ważne staje się także dbanie o swój spokój wewnętrzny. Bez niego ciężko byłoby mi zachować energię do działania na kolejne dni i podchodzić tak pozytywnie do życia.
Rok temu Joanna postanowiła pobiec w 12. Półmaratonie Warszawskim. Ten start był czymś więcej niż tylko wyścigiem. Pasję połączyła z pomocą fundacji Synapsis, która pomaga osobom z autyzmem. Internautom, którzy wpłacili wtedy pieniądze na pomoc dzieciom obiecała, że jeśli uzbiera się odpowiednia suma pobiegnie w wyjątkowym przebraniu. Słowa dotrzymała i wystartowała jako księżniczkę Leia z „Gwiezdnych Wojen”.
Zmiany
- Przez ostatnie 1,5 roku, które minęło do Półmaratonu Warszawskiego w moim życiu zmieniło się kilka kwestii - opowiada Asia. - Pod względem biegowym zwiększyły się pokonywane dystanse. Teraz skupiam się głównie na biegach górskich, gdzie jestem raczkującym amatorem. Mimo tego widoki, jakie widzi się biegając w górach są nieporówynawalne z tym, co przeżywam biegając asfaltowymi ścieżkami.
Kobieta przyznaje, że jej pasja nie zawsze jest odbierana pozytywnie. Często jest wręcz odwrotnie. - Niestety, takie są czasy, że ludzie dają sobie prawo powierzchownej oceny drugiej osoby. Kiedyś na chwilę mnie to załamało, ale teraz jest to dla mnie jeszcze większa motywacja do przebiegnięcia coraz dłuższych dystansów - przyznaje. - Cieszę się także, że mimo wszystko, mąż wciąż wspiera to, co robię. Duże wsparcie mam także od znajomych biegaczy, którzy utwierdzają mnie w przekonaniu, że dalej powinnam biegać.
Koleżanki
W tym roku wyzwanie zostanie powtórzone. Asia nie pobiegnie jednak sama. Razem z nią wyzwanie podjęły Ania i Karolina. - Poznałyśmy się na czechowskich biegowych ustawkach - mówi Anna. - Bieganie nas połączyło. Kiedyś spontanicznie padło hasło: „Zróbmy sztafetę na maratonie Warszawskim”. Nie zastanawiałyśmy się w ogóle, czy damy radę.
Machina poszła w ruch. Wybór fundacji, której „przy okazji” pomogą był oczywisty. - Z autyzmem Asia zapoznała się trzy lata temu przy okazji diagnozy córki - opowiada Karolina. - Jej córka pokazała, że nie można się bać „słowa na a” i że makaron można jeść kilka razy dziennie każdego dnia w roku. Dzięki zajęciom terapeutycznym dzieci z autyzmem mają szanse na lepsze funkcjonowanie w społeczeństwie. Wiem o tym doskonale, bo moja mama prowadzi zajęcia terapeutyczne z dziećmi autystycznymi. Dla mnie jest to więc także bardzo bliski temat.
Kobiety zgodnie podkreślają, że „od razu między nimi zaiskrzyło” choć są jak trzy światy. Każda biega w swoim tempie. Ale zupełnie inaczej patrzą też na świat.
Asia buja wiecznie w obłokach. Karolina udaje poważną i stanowczą i zbyt twardo stąpa po ziemi. Ania przywołuje wszystkie do porządku, ale często ponosi ją fantazja. Mimo tego starają się zawsze być obok siebie. Dosłownie i w przenośni, bo nawet mieszkają w tej samej dzielnicy Lublina. Stąd też wzięła się nazwa ich drużyny - Czechowskie Łanie. Początkowo był to żartobliwy hasztag. Dziś chyba znaczy dla nich już coś więcej.
Kostiumy
I tym razem internautom została złożona obietnica. W zamian za wsparcie fundacji kobiety pobiegną w wyjątkowych kostiumach. - Mamy genialny pomysł, którego szczegółów jednak nie zdradzamy. Dopracowujemy pomysł - opowiada Anna. - Dokupujemy teraz brakujące detale. Wymyślenie, jak mamy być ubrane, było trudną pracą. Pojawiały się takie pomysły, że zaczynałyśmy się same ich bać. Na szczęście jesteśmy we trzy, także zawsze zdrowy rozsądek przynajmniej jednej z nas się uruchamia... Najwspanialsze jest to, że możemy dobrze się bawić przy okazji wspierając szczytny cel.
30 września lublinianki pokażą, że wspólnie mogą zdziałać więcej. Do przebiegnięcia mają 42,195 km. - Przed zmagającymi się z autyzmem dziećmi do pokonania jest znacznie dłuższa droga - podkreśla Karolina. - Zresztą dzieci z autyzmem już jako osoby dorosłe nadal mogą wymagać wsparcia i pomocy swoich rodziców. Fundacja Synapsis działa w tych obszarach i wspiera osoby z autyzmem na różnych etapach ich życia. Zdecydowanie to cel warty każdej złotówki. Dlatego namawiamy wszystkich na dalsze jej wspieranie.
Szczegóły zbiórki na stronie rejestracja.maratonwarszawski.com/pl/charity/6793