Wróżki i fachowcy od zdejmowania klątw nie mają trudnej pracy. Żeby uwolnić od złego, jesteśmy w stanie wszystkie oszczędności dać do ręki nieznajomym. Naukowcy nie są zdziwieni – to sposób oswajania rzeczywistości. Wierzymy w pechowe piątki i rzucanie uroku bez względu na irracjonalność tych praktyk.
Ubrana na ciemno kobieta chciała kupić od starszego małżeństwa jakieś przedmioty do dekoracji mieszkania i restauracji. Gdy tak sobie rozmawiali nieznajoma nagle stwierdziła: Nad wszystkimi domownikami ciąży klątwa! Dajcie mi szybko ręcznik, jajko i kurę! Zawinęła jajko w ręcznik i je rozgniotła. Gdy rozwinęła tkaninę pokazała domownikom, że w jajku były kłaki. Dlatego zabiła kurę.
W tym momencie pani Helena i pan Zdzisław dowiedzieli się, że nie tylko nad nimi ciąży klątwa, ale także nad wszystkimi ich oszczędnościami. Na szczęście ciemnowłosa kobieta miała i na to sposób.
– Przynieście wszystkie pieniądze, jakie macie i połóżcie na podłodze – powiedziała kobieta i zawinęła 5 tysięcy złotych w chustkę. Potem wypowiadała jakieś zaklęcia. – Nie zaglądajcie do pieniędzy przez 9 dni – kazała gospodarzom wychodząc.
Po pół godzinie pan Zdzisław nie wytrzymał i zajrzał. Brakowało 3 i pół tysiąca.
Duch kontroli
– Magia to próba zdobycia kontroli nad przyrodą za pośrednictwem nadprzyrodzonych środków czyli zaklęć, uroków i innych metod, które mają dać człowiekowi to, czego nie jest w stanie osiągnąć swą normalną, ludzką mocą. Istnieją również praktyki magiczne, których celem jest działanie na czyjąś szkodę – wyjaśnia Roman Zając, biblista i demonolog, absolwent KUL, publicysta ekumenicznego serwisu informacyjnego Kosciol.pl – Zdumiony oglądam w telewizji jakieś kanały ezoteryczne i wróżbiarskie gdzie zgłaszają się dorośli ludzie i oczekują pomocy. Podatność na zabobony nie ma nic wspólnego z wykształceniem. We współczesnych czasach nie brakuje ludzi skłonnych wierzyć w magię. Ludzie chcą się bronić, zapobiegać nieszczęściom. XXI wiek i elektronika niczego nie zmieniają, bo pewnie rzeczy tkwią w człowieku tak silnie jak atawistyczny lęk. Czy coś złego może się przytrafić nam nocą na cmentarzu? Jeśli nie spotkamy innego człowieka o złych zamiarach to nie, ale boimy się tej wizyty – tłumaczy demonolog.
Ścierka, koszula i zdrowie
Pani Janina mieszka w gminie Sitno. Pewnego dnia do jej mieszkania weszła ubrana na biało kobieta. Nieznajoma obiecała pomyślna wróżbę i uzdrowienie 72-letniej gospodyni.
Poprosiła o ściereczkę i jajko. Po wypowiedzeniu zaklęć nieznajoma rozbiła jajko i kazała je zakopać. Na odchodnym obiecała: – Wrócę za trzy miesiące, żeby odebrać zapłatę za pani uzdrowienie. Ale w ostatnim momencie poprosiła: – Niech mi pani da wszystkie swoje pieniądze. Pani Janina przyniosła plik banknotów. Biało ubrana kobieta znów zaczęła mamrotać zaklęcia i zawinęła gotówkę w koszulę pani Janiny. Po czym wyszła.
Starsza pani rozwinęła koszulę, przeliczyła. Brakowało 800 złotych.
Jajeczko o zachodzie i wschodzie
– Jajka były wykorzystywane w procesie leczenia, bo było to związane z wiarą, że moc zamówienia wchodzi do środka jajka. Tym samym wylanie go dawało podstawę do określenia przyczyny choroby. W Rzeszowskim znachorka wybijała dziurę w skorupce i oddawała choremu. W regionie krzczonowskim znachorka stosowała technikę wylewania jaja (wylewała jajko do szklanki, następnie wyrzucała żółtko) – opowiada Dorota Maria Dzierżek, kulturoznawca, etnolog z UMCS, która zajmuje się kulturą ludową m.in. lecznictwem ludowym.
– Jedna z moich informatorek samodzielnie wylewała jajko łącząc tę technikę z laniem wosku. Po wylaniu jajka należało białko położyć na wosk, a następnie podkładać pod śpiącym uformowany kształt przez kilka dni. Opowiadała mi jak robiła to przed zachodem i przed wschodem słońca – dodaje doktorantka na kierunkach nauki o polityce i kulturoznawstwo. – Czas w akcie leczenia miał bardzo duże znaczenie. Wschód i zachód słońca są to granice przejścia. Podczas zapadania zmroku i wschodu słońca budzą się magiczne siły. Z jednej strony dochodzi do zagrożenia, ale wzrasta także skuteczność działań magicznych.
Chleb powszedni: kołtuny
Akurat była środa, kiedy do pani Marianny przyszła kobieta ubrana w białą prostą spódnice i ciemna marynarkę. Pani Marianna z Radzynia Podlaskiego mieszkała sama. Otworzyła gościowi, który szukał starych maszyn do szycia. Już w mieszkaniu nieznajoma zaproponowała pani Mariannie zrobienie wróżb, dzięki którym wypędzi z 78-letniej gospodyni wszystkie choroby.
Wypędzanie wyglądało tak: Najpierw trzeba było zgromadzić wszystkie oszczędności i wraz z portfelem zawinąć w chustkę i schować do szafy. Potem gospodyni miała przynieść jajko, żeby w czwartek je spalić. Tylko wtedy wszystkie kołtuny opuszczą na zawsze działkę i dom a mieszkańcy będą zdrowi. Ale jajka w domu nie było wiec poszukiwaczka starych maszyn odmówiła zaklęcia nad kawałkiem chleba.
I wyszła. Na odchodnym zaleciła zmówienie różańca i nie rozpowiadanie nikomu o całej sprawie.
Kiedy pani Marianna zajrzała do szafy i rozwinęła chustkę zobaczyła, że brakuje 900 złotych.
Urok koralików i podatki czarownicy
– W swojej pracy zanotowałam wypowiedź jednej moich informatorek opowiadającej jak można zapobiegać urokom: A jak dzieciątko małe się gdzieś miało to kobiety mówiły, że na rączkę dla dziecka koraliki czerwone albo wstążeczkę wiązali, żeby uroków nie dostało to dziecko – cytuje Dorota Maria Dzierżek i wymienia sposoby likwidujące skutki uroków: przecierania bielizną trzykrotnie, zdmuchiwania, skierowania wzroku na rzucającego urok, gdy stoi na progu i przechodzenie przez chomąto.
– Pod koniec lat 80. w Stanach Zjednoczonych Ameryki działało ponad 10 000 czarownic. Były zarejestrowane, płaciły podatki – opowiada Roman Zając. – W tym samym okresie w Niemczech w ponad 800 punktach tajemnej wiedzy magicznej można było zamówić: spowodowanie czyjejś choroby, uzdrowienie, prześladowanie kogoś poprzez makabryczne sny lub zainstalowanie systemu obronnego przed nienawiścią innych, rzucenie bądź odwołanie zaklęć. Ceny? Za rzucenie uroku i wpędzenie kogoś w chorobę zleceniodawca płacił czarownicy 5 tys. marek.
*imiona niektórych bohaterów zostały zmienione