W piątek w Muzeum Diecezjalnym w Siedlcach pokazany zostanie publicznie jeden z najbardziej zagadkowych obrazów El Greca. Obok "Damy z łasiczką” Leonarda da Vinci, "Krajobrazu z Samarytaninem” Rembrandta i "Sądu Ostatecznego” Memlinga to najcenniejsze płótno w Polsce. Żeby go pokazać przystosowano zabytkowy budynek muzeum do ekspozycji, wstawiono pancerne okna, zainstalowano najnowocześniejszy system monitoringu
Nie ten Franciszek
Pośpieszna kawa. Dorota z uśmiechem na ustach prowadzi nas do specjalnej sali. Przy wejściu św. Franciszek z ręką na czaszce. Niebiańskie światło odsłania twarz świętego. Na końcu sali obraz za pancerną szybą. - To Madonna. W nocy z czwartku na piątek w tym miejscu pojawi się El Greco. - Nie zobaczę go - pytam żalem. - Nie ma go tu. Musi panu wystarczyć św. Franciszek przy wejściu - uśmiecha się tajemniczo Dorota.
Gdzie jest - pytam ks. Henryka Drozda, dyrektora muzeum. - Nawet ja nie wiem gdzie. To w tej chwili najpilniej strzeżony obraz w Polsce. Dziwi się pan?
A wszystko przez dwie El Greczynki
- Od kilku dni śni mi się św. Franciszek. W technikolorze, bo ja mam kolorowe sny - mówi Izabela Galicka.
Był rok 1964. Obie panie od paru lat przeprowadzały inwentaryzację zabytków na Mazowszu i Podlasiu. Wspominają, że wizyta w parafii w Kosowie Lackim niczym się nie wyróżniała. Opisywały rzeźby, obrazy w kościele. Na koniec poszły do plebanii pożegnać się z księdzem. Nagle jedna z nich przez uchylone drzwi prowadzące do prywatnych pokoi proboszcza zobaczyły wiszący nad kanapą obraz.
Niesamowite spojrzenie
Postać św. Franciszka z czaszką od razu nasunęła skojarzenia z El Grekiem. Jako pierwszy malował tego świętego z takim atrybutem. Nie ulegało wątpliwości, że obraz był przemalowany. Ale niesamowite spojrzenie świętego nie mogło być namalowane przez kopistę.
Nad świętym rozpętało się polskie piekło
Nie wytrzymał nawet Jerzy Ludwik Kern i napisał dowcipny wierszyk: "Ruszyły biegiem zaraz w tamtą stronę/ specjalisty i inne uczone/ I wygłaszały opinie cenne/ każden odmienne/ Jeden, że ręka całkiem nietypowa/ drugi, że znowu nienajklawsza głowa/ trzeci, że głowa od bidy obleci/ całkiem jak dzieci.
Skąd El Greco na Podlasiu?
Ponoć w latach dwudziestych obraz był w posiadaniu Piotra Bujalskiego, właściciela majątku w Tosie koło Kosowa. Gdyby właściciel zdawał sobie sprawę co ma, pewnie nie dopuściłby do licytacji majątku. Obrazem nie zainteresował się komornik. Co dalej stało się z obrazem?
Ślady wiodą do Szczebrzeszyna
Wtedy jeden z księży przyniósł list od ks. kanonika Stanisława Szepietowskiego, który od 1946 r. był proboszczem w Szczebrzeszynie.
W liście napisał, że na prośbę ówczesnego proboszcza (swego ciotecznego brata) ks. Franciszka Dąbrowskiego, który zapragnął mieć wizerunek swego imiennika - zakupił obraz św. Franciszka w warszawskim antykwariacie Michała Ryka przy ul. Brackiej 8.
- Obie panie do kanonika Szepietowskiego list napisały. Kanonik napisał, że obraz kupił nie on, ale jego cioteczny brat ks. Franciszek Dąbrowski, który był proboszczem w Kosowie Lackim - mówi Maria Dec-Kiełb z Kroniki Tygodnia, która do listu dotarła. Jak było naprawdę?
I jeszcze jeden ślad lubelski. Tym razem kazimierski. Kanonik Szepietowski bywał w Kazimierzu, mieszkał w klasztorze Reformatów, kolekcjonował obrazy. Tuż przed śmiercią w 1977 r. darował je Towarzystwu Przyjaciół Kazimierza. W tym obraz "Bernardyn próbujący wino w piwnicy”, kupiony razem z obrazem El Greca w antykwariacie Ryka. - Tego obrazu nie ma w kolekcji ks. Szepietowskiego, który był pierwszym prezesem Towarzystwa Przyjaciół Kazimierza. Jeśli to on kupił El Greca, to pewnie dziś uśmiecha się do nas z nieba. Razem ze św. Franciszkiem - mówi dr Waldemar Odorowski z Muzeum Nadwiślańskiego.
Codziennie całowały Franciszka w rękę
13 stycznia 1974 r. do El Greczynek (tak je nazywano) dotarła wiadomość od konserwatorów: Pod warstwami przemalowań ukazał się I grecka sygnatura: Domenikos Theotokop (ulos). Tak swoje obrazy podpisywał El Greco. Theotokop. Czyli Syn tego, co czci Matkę Boską.
Dzienniki oszalały, a najwięksi znawcy malarstwa hiszpańskiego przestali nazywać Sygietyńską i Galicką El Greczynkami.
Czy słynny obraz El Greca jest jeszcze w Polsce
• Dlaczego tak długo nie pokazywano "Ekstazy św. Franciszka”?
- Powody są dwa. Pierwszy, że obraz odkryto w czasach głębokiego komunizmu. W czasach "nacjonalizacji” bezecenne płótna znikały w tajemniczych okolicznościach, by znaleźć się na salonach pierwszego sekretarza. Drugi, że diecezja nie miała dotąd takich warunków, by obraz pokazać. Dziś, kiedy sponsorzy (Totalizator Sportowy, Mostostal Siedlce) zdecydowali się pokryć ogromny koszt przystosowania budynku do ekspozycji tak cennego obrazu i najnowoczesnych systemów zabezpieczeń - pokazujemy go publiczności - mówi ks. Drozd.
Oto smukła postać świętego. Zwraca się w stronę niezwykłego światła spływającego z nieba. W załzawionych oczach widać ból ran, blask miłości do Boga. W rogu obrazu czaszka, symbol śmierci, przemijania, marności życia, które jest mgnieniem chwili wobec niezwykłej jasności i siły płynącej z nieba.
- "Ekstaza św. Franciszka” to obraz płomienia szarpiącego duszę. To krzyk do Boga. Żar modlitwy. To wzlot do Nieba po otrzymaniu stygmatów - tłumaczy Dorota Pikula.